Przejdź do głównej zawartości

Płatki wspomnień


"Wspomnienia są jak płatki kwiatów. Czy pozwolisz, by porwał je wiatr?


Liu traci dach nad głową w najgorszym dla siebie momencie. Wie, że nawet jeśli zechciałaby wrócić do ciasnego, brudnego mieszkania w Queens, u własnych rodziców nie ma czego szukać. Właśnie zakończyła związek z Niną, swoją pierwszą i jedyną kochanką, i chce spróbować ułożyć sobie życie z mężczyzną. Ale tych, których spotyka na swojej drodze, powinna raczej unikać, niż się w nich zakochiwać… Czy kiedy w końcu pozna kogoś naprawdę wartościowego, będzie w stanie mu zaufać? Czy uczucie może być silniejsze od podziałów, statusu społecznego i różnic kulturowych? Czy to możliwe, by zapomnieć o przeszłości i pozbyć się złych wspomnień?"


***

Tytuł: Płatki wspomnień
Autor: Augusta Docher
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 558

ISBN: 978-83-8083-995-3

***

To jest ten moment po przeczytaniu książki, kiedy nie wiem od czego zacząć. W ogóle. I tak, przyznaję się, mam "książkowego kaca" - tyle że tym razem niestandardowego. Dziś bowiem recenzja czegoś, czego nie spodziewałam się w takiej akurat postaci...

Liu jest bardzo młodziutką Chinką. Życie niestety jej nie oszczędza, ponieważ od najmłodszych lat musi walczyć o swój byt. Pewnego dnia, przypadkiem wypadku spotyka Ninę - tak zaczyna się cała pokręcona historia Małej Chmury. Nina jest dominą, świadczy ponoć bardzo luksusowe usługi mężczyznom, ale sama jest lesbijką. Liu wpada jej w oko i dość szybko staje się kimś w rodzaju dziwnego połączenia partnerki z seks-zabawką. Nie trwa to wiecznie, bo Liu przekonuje się że zdecydowanie bardziej pociągają ją mężczyźni, ale cała ta dziwna relacja odbija dość mocne piętno w jej psychice i zachowaniach.

***

"Zostaję sama. Nie mogę zasnąć, oczy się zamykają, ciało pozbawione resztek sił błaga o odpoczynek, ale upragniony sen nie nadchodzi. W głowie kłębią mi się myśli. Część z nich próbuję uparcie wepchnąć gdzieś głęboko, zapomnieć o nich i wyprzeć, ale jak to zrobić? Jak pogodzić się z faktem, że decyzja, którą podjęłam, okazała się nietrafiona? Już wiem na pewno, że porzucając Ninę, popełniłam koszmarny błąd, a najgorsze, że nie mogę go naprawić."

***

Dziewczyna trafia do Ashtona, który wprost mówiąc - okazuje się zwyrodnialcem. Początkowo może i traktuje dziewczynę dobrze, ale jednak Liu nie wytrzymuje i ucieka. Ucieka do kogoś, kogo poznała dzięki Ashowi. Robert Plummer, bogaty biznesman jest klientem Sandersona. To właśnie w jego galerii Liu utrwala się w pamięci mężczyzny na dłużej. Zbyt wiele zbiegów okoliczności sprawia, że ich drogi się przecinają, aż wreszcie dziewczyna dostaje u Roba posadę gosposi.

Troska, jaką nagle zaczyna być otaczana jest jej zupełnie obca i dziewczynie trudno jest się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Czy Robert jest prawdziwym "rycerzem na białym koniu"? W końcu podobno wszyscy mężczyźni są tacy sami. Jedno jest pewne. Liu ma w sobie niespotykaną wolę walki i przetrwania, dzięki czemu "zawsze spadnie na siedem łap".

***

„Nie musisz być bezbronna, żeby poczuć moją władzę. Nie musisz być słaba, żeby poczuć moją siłę. Nie musisz być bezradna, żeby poczuć moją pomocną dłoń. Bo to, że ja trzymam stery, nie oznacza, że ty tego nie potrafisz.”

***

Krótki opis, wiem, ale uważam, że nie warto zdradzać więcej szczegółów z tak bujnej fabuły. Lektura zdecydowanie jest przeznaczona dla dorosłych. Są tutaj sceny erotyczne opisane w sposób brutalnie dosłowny. Lepiej być na to przygotowanym. Czytelnikom wrażliwym na takie aspekty zdecydowanie odradzam sięganie do tej powieści. Książka ma szokować i to robi. Dosłownie mną wstrząsnęła. Tak bardzo przejęłam się losem Liu, że przy samym końcu lektury płakałam jak dziecko.

***

"Ciągle się waham, czy powinienem wykonać pierwszy ruch. Wyczuwam fałsz, gdy ją widzę.
Jest tak samo zakłamana, jak wszystkie.
Mam tylko jedną szansę. Nie wolno mi o tym zapomnieć."

***

Najważniejszym problemem jaki zostaje tu podjęty, jest sposób traktowania imigrantów z krajów azjatyckich przez mieszkańców Stanów Zjednoczonych oraz ich charakterystyczny sposób bycia i filozofia życiowa. Zdaję sobie sprawę z istnienia rasizmu, natomiast nigdy nie miałam okazji obejrzeć go w prezentowanej tu odsłonie. Kolor skóry nie czyni nikogo lepszym lub gorszym. Najgorszymi zwyrodnialcami są Ci, którzy próbując dowieść swojej wyższości nad innymi upokarzają ich, wykorzystują i poniżają. Takie zachowania nie prowadzą do niczego dobrego i udowadniają, że nie warto oceniać człowieka, dopóki się go nie pozna.

Książka jest niesamowita. Wciągnęła mnie bez końca i bardzo zaangażowała emocjonalnie. Mój niestandardowy "kac książkowy" wynika z samego charakteru lektury. Nie podejmuje łatwych tematów i obnaża tę rzeczywistość, o której nie chcemy wiedzieć. Z reguły niewiedza jest lepsza, ale potrafi doprowadzić do wielu tragedii. Dla mnie zdecydowane 10/10.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

On jest dla mnie

"Przyjaźnię się z Devney od szóstego roku życia, ale nigdy jej nie powiedziałem, jak bardzo ją kocham. Jako zawodowy gracz w baseball spędzam większą część roku w rozjazdach, ale ona jest moim domem - jedynym, jaki znałem. Kiedy wróciłem do Sugarloaf, aby zająć się rodzinną farmą, dowiedziałem się, że Devney zamierza wyjść za mąż. Ale to był nieodpowiedni mężczyzna. Wpadłem w rozpacz. Nie mogłem do tego dopuścić. Jeden cudowny pocałunek zmienił wszystko. Mam sześć miesięcy, żeby przekonać Devney, by to ze mną rozpoczęła nowe życie. Robię co w mojej mocy. W końcu wydaje mi się, że osiągnąłem swój cel - nasz związek rozkwita i jesteśmy zgodni, że uda nam się wspólnie pokonać wszelkie przeszkody. I wtedy dochodzi do tragedii, która na zawsze odmienia życie Devney. Moja ukochana nie może ze mną wyjechać, ja zaś, związany kontraktem, na pewno nie zostanę w Sugarloaf. Wiem, że ona jest dla mnie tą jedyną, lecz być może będę musiał pozwolić jej odejść..."   * ** Tytuł:  On jest dla ...

Kilka słów

Początek nowego miesiąca to dobry czas na to, aby pewne rzeczy zacząć na nowo, aby podjąć pewne decyzje. I choć zaczynam tak, jakbym chciała wprowadzić w recenzję książki, to wcale nie to mam ma myśli. Dziwne, prawda? W końcu tutaj zajmuję się głównie książkami, piszę tylko o nich. Lektura ostatniej książki pomogła mi w podjęciu pewnych decyzji. Oczywiście czynników było więcej, natomiast najważniejsza jest ta decyzja. Postanowiłam zatrzymać się na chwilę w działalności recenzenckiej. Być może nie wrócę już do tego i zawieszę to konto całkowicie. Nie zamykam sobie też drzwi i zostawiam jednak możliwość powrotu. Czy w takiej formie jak teraz? Zobaczymy. Nie wiem jeszcze co będzie.  Nie jest mi z tym łatwo. Włożyłam w te kilka lat dużo mojej energii i starałam się dawać też całe moje serce, dlatego podjęcie decyzji zajęło mi dużo czasu. Chcę jednak być fair wobec czytelników i wydawnictw, a nie motać się jak w pajęczej sieci. Zostało mi jeszcze do zrecenzowania 9 książek i bardzo się...

Wiele do stracenia [Recenzja patronacka]

* ** Tytuł:  Wiele do stracenia Autor:  Marek Marcinowski Wydawnictwo:  Anatta Ilość stron:  304 Data premiery:  1.10.2020 *** Na dwa tygodnie przed premierą, mam przyjemność przedstawić Państwu książkę, którą objęłam patronatem - "Wiele do stracenia". Jak mówi sam projekt graficzny okładki, jest to zaledwie część pierwsza. Nad walorami estetycznymi i samym wyglądem książki nie będę się rozwodzić, ponieważ na razie jeszcze nie miałam okazji trzymać jej w moich dłoniach. Książkę miałam przyjemność przeczytać w formacie pdf. Głównym bohaterem historii jest Andrew Freshet. Jednym z jego głównych umiejętności i zainteresowań jest obserwowanie tego co dzieje się na Wall Street oraz inwestowanie w co bardziej intratne okazje. Kiedy w firmie, w której pracuje dokonuje przełomowego odkrycia, wszystkie zasługi przypisuje sobie jego szef. Andrew reaguje na to bardzo gwałtownie i odchodzi z pracy. Po tym wydarzeniu następuje pasmo mniejszych lub większych nieszczęść jego ż...