Przejdź do głównej zawartości

Herbata Autorska z... Małgorzatą Radtke, cz. 2



Czy na miejscu wydawcy zależałoby ci, aby odpisać każdemu autorowi - choćby i z negatywnym werdyktem, kiedy sama przeszłaś niedawno przez proces wydawniczy? 

Ciężkie pytanie. Jakakolwiek odpowiedź zawsze jest lepsza niż jej brak, ponieważ wtedy nie czujemy się ignorowani, widzimy, że osoba po drugiej stronie nas szanuje. Jednak z drugiej strony nie sposób mi sobie wyobrazić, aby odpowiedzieć na każdą propozycję wydawniczą, gdy przychodzi ich kilkanaście dziennie. Sama miałam problem, aby odpowiedzieć wszystkim na propozycje recenzji, czy patronatu nad Lodem i wciąż nie jestem pewna czy przypadkiem kogoś nie pominęłam, bo pogubiłam się w mailach. A było ich nieporównywalnie mniej niż otrzymują redaktorzy w wydawnictwach. Jest to przykre, ale nie zawsze znajduje się czas, by dogodzić każdemu. Warto poczytać ile taki redaktor ma pracy, przeglądanie propozycji wydawniczych nie jest jedynym zajęciem.


Czy lubi Pani sporty zimowe i gdzie najczęściej wyjeżdża na ferie bo czytałam, że kocha Pani śnieg? 😁

Tak, faktycznie kocham śnieg, chociaż sportów zimowych nie uprawiam. Tymczasowo trzymam się od tego z daleka, choć jak znajdę więcej czasu to na pewno skoczę na narty ze znajomymi. A z takich bardziej zimowych sportów polecam łyżwy :). Czy gdzieś wyjeżdżam na ferie? Raczej kręcę się po okolicy, zdarzały się wyjazdy w góry, ale już od kilku lat nie zapuszczam się w Polskę w okresie zimowym. Co najwyżej jedno- lub dwudniowe wycieczki po nadmorskich mieścinach. Morze ma wyjątkowy urok zimą.


Czy zawód informatyka, który uzyskała Pani w szkole przydaje się podczas pisania powieści?

Przyznam, że najmniej oczekiwany zawód może przydać się podczas pisania powieści. Zawód informatyka na pewno pomaga mi podczas pisania: potrafię naprawić sobie komputer, bez problemu obsłużyć programy i zadbać o bezpieczeństwo danych tak, aby ich nie utracić. Wbrew pozorom jest to ważna cecha, bo nie raz spotkałam się z tym, że pisarze skarżyli się na zepsuty komputer i utracenie ostatnio pisanej powieści. Większość z tych historii kończyła się happy endem, ale jednak zawsze może zdarzyć się ten procent, gdzie ciężkiej pracy nie da się odzyskać. Poza tym w powieści fantasy stworzyłam postać informatyka, tam do nowinek technicznych i uwiarygodnienia postaci przydał mi się mój zawód i koneksje jakie dzięki szkole zdobyłam, bo nie mam problemu, aby przedyskutować pomysł zawarty w książce i go usprawnić.


Skąd Pani wzięła pomysł na napisanie ,,Czerwonego lodu" i dlaczego akurat taki tytuł?

Pomysł wziął się z życia, chociaż nie pracuję na żadnej hali produkcyjnej i nie mam z liniami bezpośredniego kontaktu. Często tak bywa, że przechodząc koło jakiegoś miejsca zaczynam sobie wyobrażać pojedyncze sceny, zadaje sobie trudne pytania: a co by było gdyby? W tym przypadku zastanawiałam się, jakby to było wejść na pustą halę produkcyjną i znaleźć krew. Jak bym się zachowała i dokąd by mnie to doprowadziło? Stąd właśnie urodził się Szady i jego przygoda w Pihonie. A skąd pomysł na tytuł? Ma to coś wspólnego z rudowłosą brygadzistką i tym jak ciekawie mogłaby wyglądać krew uwięziona w soplu lodu. Nie chciałam dawać tytułu w stylu „Krwawy lód”, chciałam to zamknąć w bardziej subtelnej nazwie, a jak się udało, to już inni oceniają.


Jakie jest Pani największe marzenie i dlaczego, czy może traktuje Pani to marzenie jako cel życiowy? Bo jak wiemy, marzenia to jest rzeczy niemożliwa i dlatego są piękne, a cele życiowe to coś do czego dążymy.

Nasuwa mi się myśl: dlaczego marzenia to rzecz niemożliwa? Moim zdaniem to właśnie marzenia motywują nas do działania, sprawiają, że chcemy działać. Są możliwe o ile na snuciu nie zaprzestajemy. A nawet jeśli zostają jedynie marzeniami, to i tak są ciekawą częścią naszego życia. Poza tym jest wiele przypadków, gdzie ludzie spełniają marzenia i tak osiągają sukces, nie tylko na stopie zawodowej. W tym czasie mam kilka mniejszych marzeń, i celów, ale chociaż nad tym długo główkuję to nic, co zasługuje na wyróżnienie nie przychodzi mi do głowy. Chyba jestem nudna ;).


Czy pamięta pani pierwsze zdanie napisanej przez siebie książki?

Nie pamiętam, tak naprawdę momentami mam problem, aby przypomnieć sobie o czym mówi czytelnik, gdy przytacza mi sceny z „Czerwonego lodu”. Chociaż jestem autorem bywa, że sceny czy zdania mi umykają, aby zrobić miejsce na nowe rzeczy. A co do zdań, to nie jestem sentymentalna, nie przywiązuje do nich tak wielkiej uwagi, bo wiem, że przy kolejnej obróbce tekstu mogą zniknąć. Pamiętam pierwszą scenę, jaką wymyśliłam, lub postać jaką stworzyłam, ale zdań to się nie tyczy.


Jaka pani czerpie WENĘ i gdzie?

Nie do końca wierzę w moc weny, raczej traktuje pisanie jako łamigłówkę, którą trzeba ułożyć. Sceny to puzzle, jeden po drugim musi do czegoś prowadzić, bo przecież jak znajdziemy jeden niepasujący do siebie element, to już nie będziemy mogli ułożyć naszego obrazka, prawda? A gdzie tego szukam? Zazwyczaj w życiu, w artykułach, w ciekawych zdjęciach. Uwielbiam czerpać z otoczenia, pobierać energię ze zwykłych sytuacji. Poza tym wena bardziej pasuje mi do poetów, niżeli do pisarzy. Przy książkach trzeba dużo dłubać, przerabiać ją wielokrotnie. Wena umiera z dwudziestą poprawką manuskryptu ;).


Czy pisząc wplata Pani w osobowość Postaci własne poglądy i postrzeganie świata?

Staram się nie, ale pewnie w pewnym sensie daje coś od siebie moim postaciom. Może niekoniecznie poglądy, bo mam inne niż Szady, czy Błona, czy nawet Kornelia z powieści fantasy. Bazuje na fabule, staram się robić tak, aby przedstawiany świat i postacie do siebie pasowały. Niestety, nie ma tam miejsca na moje wywody i postrzeganie świata, które jest specyficzne i dziwne. Choć moje poczucie humoru, lub cechy charakteru wkradają się na karty moich powieści.


Czy wie Pani że Firma Dr. Oetker współfinansowała eksperymenty na ludziach w obozach koncentracyjnych w czasie II wojny światowej?

Nie wiedziałam, jednak nie wykluczam takiego prawdopodobieństwa. W czasie wojen dzieje się dużo złych i brutalnych rzeczy. Ludzie pokazują inne, przeważnie te gorsze oblicza.


Dlaczego „Czerwony lód” to kryminał a nie, powiedzmy, płomienny romans?

Eksperymentowałam z różnymi gatunkami, ale większość podejść kończyło się fiaskiem. Próbowałam z romansem, jednak tak jak czasem lubię go czytać, tak nie potrafię utrzymać przy nim tyle uwagi, aby go napisać. Zawsze gdzieś zbłądzę, pojawi się wątek akcji, kryminału, bądź fantastyki. Wiele takich prób jest na moim dysku, niedokończonych i zapomnianych. Może kiedyś to odkopię i faktycznie zmienię kierunek pisania, bo nigdy nie mów nigdy, ale w tym momencie to w kryminale, czy sensacji odnajduje się najlepiej. Co będzie potem? Czas pokaże.


Czego najbardziej nie lubisz w nocnych zmianach?

Po kilku latach pracy przyzwyczaiłam się do nocnych zmian i wbrew pozorom nie przeszkadza mi brak snu. Bardziej nie lubię innego smaku kawy, bądź papierosów. Zresztą nauczyłam się w życiu szukać pozytywów, więc ciężko mi odpowiedzieć na takie pytanie.


Jako debiutantka miałaś zapewne wiele obaw związanych z wydaniem swojej powieści, jakie najmilsze zaskoczenie przeżyłaś?

Reakcja otoczenia była dla mnie najmilszym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, aż takiej odpowiedzi, w większości pozytywnej, na moją książkę. Czasami tworzył się taki chaos informacyjny, że nie umiałam się w tym połapać. Szczególnie zaskoczył mnie odbiór ludzi, których nie podejrzewałabym o zainteresowanie. Zdarzyło się nawet tak, że prezes firmy przedstawiał mnie zagranicznym gościom. Takie momenty są miłym zaskoczeniem ;)


Czy w związku z wydaniem powieści doświadczyłaś jakiś niemiłych sytuacji?

Pierwsza, i na razie jedyna, zdarzyła się dwa dni po premierze, kiedy to na fejsie utworzyła się mała potyczka związana z Czerwonym lodem. Moja powieść została nazwana butem z gwoździem i tak, jak nie przeszkadzało mi to początkowo, bo przecież każdy ma prawo do własnej opinii, szanuję ją i daję do niej prawo zgodnie z zasadami jakie wyznaje, tak później zaczęła się przeobrażać w farsę, która po prostu mnie męczyła. Zdarzyło się również tak, że po tej opinii jedna z kobiet napisała, że powinnam zażądać wycofania nakładu. Cała sytuacja została wyjaśniona, wszelkie wątpliwości rozwiane, ale czasu i energii poświęconej na zbędne dyskusje nikt nie cofnie. Z drugiej strony (tak, znowu szukam pozytywów J ) poniekąd czułam się zaszczycona, że komuś chciało się włożyć tyle trudu w rozmowy o książce nieznanej autorki, która dwa dni temu dopiero weszła na rynek. Niemniej jednak sytuacja, choć nieprzyjemna, została rozwiązana polubownie i puszczona w niepamięć. Trzeba żyć dalej.


Jaka jest Twoja wymarzona praca?


Ufff… Ciężkie pytanie. Wymarzona praca to taka, którą lubimy. Gdzie nie ma miejsca na mobbing, lub molestowanie seksualne. Dla mnie istotny jest rozwój, możliwość popełniania błędów i brania z nich lekcji bez kata nad głową, dobra atmosfera pomiędzy współpracownikami i kierownictwem. Jeżeli w danej pracy to znajduję czuję się dobrze, przynajmniej do momentu, gdy mi się nie znudzi. Wtedy szukam innych możliwości, czasami utrudniam sobie życie, ale bez tego stagnacja by mnie zabiła. Przykro mi, że nie umiem odpowiedzieć na to pytanie konkretnie. Najbardziej ze wszystkiego liczy się dla mnie wzajemny szacunek. Gdy w pracy mamy odpowiednie wsparcie nic nie jest dla nas straszne :).

--------------------------------------------------------------------------------------------------

Serdecznie dziękuję Gosi za czas poświęcony na tak wyczerpujące odpowiedzi na pytania czytelników oraz moje. Mam nadzieję, że i was również zaciekawił ten wywiad. Pozostaje tylko czekać na dalsze przygody sierż. Szadego :) Dziękuję również wszystkim, którzy chcieli wziąć udział w Herbatce Autorskiej i sami zadali Małgosi tak ciekawe pytania. Wybór nie był łatwy, ale za najciekawsze pytanie, które zostanie nagrodzone egzemplarzem "Czerwonego lodu" z autografem, autorka uznała pytanie:

"Zakochani czasu nie liczą, głodni sukcesu analizują każdą mijającą godzinę. Gdyby otrzymała Pani w prezencie dwa "nietypowe" zegarki. Wskazówki jednego z nich przyspieszałyby w trudnych życiowych momentach, zaś wskazówki drugiego zwalniałyby gdy zdarzy się coś, na co czekała Pani z utęsknieniem. Mogłaby Pani wówczas zatrzymać czas i faustowskim powiedzeniem rzec “trwaj chwilo, jesteś piękna” . Który z zegarków by Pani wybrała?"

Autorką tego pytania jest Marzena Jaroszek. Bardzo proszę o kontakt mailowy pod adres marysia.17.s@gmail.com.

Serdecznie gratuluję!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Noli me tangere!

  "Pewnego dnia Krzysztof Tuczyński de Wedel, wielki pan na włościach i zagorzały krzewiciel wiary katolickiej, spotyka na drodze piękną chłopkę. Sądząc, że dziewczyna jest protestantką, postanawia ją pohańbić i w ten sposób zasłużyć w oczach Boga. Gwałcona dziewka rzuca mu w twarz znamienne słowa: Noli me tangere! Wkrótce do Tuczyńskiego dociera wiadomość, że kobieta jest katoliczką, a jej imiona to Maria Magdalena... Prawie cztery wieki później na tej samej drodze ktoś morduje młodą dziewczynę, wracającą z randki do domu. W toku śledztwa okazuje się, ze zwłoki kobiety leżały w pozie przywodzącej na myśl wizerunek świętej Marii Magdaleny z pobliskiego kościoła. Wygląda na to, że zmory przeszłości wcale nie odeszły w zapomnienie, co więcej - domagają się zadośćuczynienia..." * ** Tytuł:  Noli me tangere! Autor:  Andreas Hoff Wydawnictwo:  Novae Res Ilość stron:  224 ISBN:  978-83-8219-053-3 *** Jeśli zależy wam na książce, którą przeczytacie szybko książce, która wciągnie was

Wyspa w kałuży

"Krzysztof ma osiem lat, gdy zaczyna się jego wieloletnia przyjaźń z Bogusiem, którego ojciec jest wysoko postawionym działaczem partyjnym. Chłopiec jeszcze nie wiem, co właściwie oznacza termin "partyjna szycha", ale starszy od niego o dwa lata kolega, któremu pozycja ojca daje poczucie wyjątkowości i bezkarności, staje się dla niego mentorem i przewodnikiem w drodze do dorosłości. Coraz częściej jednak ta droga wiedzie przez niebezpieczne manowce, a przyjaciel zaczyna jawić się niczym osobisty diabeł kusiciel. Ale gdzie zło, tam musi być i dobro. Pojawi się ono w życiu szesnastoletniego już Krzysztofa w postaci kobiety..." *** Tytuł:  Wyspa w kałuży Autor:  Lech Foremski Wydawnictwo:  Novae Res Ilość stron:  370 ISBN:  978-83-8147-554-9 *** Lech Foremski pochodzi z Białegostoku i od 1982 roku przebywa na emigracji w USA. Jest profesjonalnym fotografem, amatorem malarzem, rzeźbiarzem i grafikiem. Autor artykułów, esejów, słuchowisk oraz wsp

Dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych

"Ponieważ nie ma idealnego dzieciństwa, każda z nas w dorosłe życie wchodzi z mniejszymi lub większymi deficytami w czterech obszarach - poczucia bezpieczeństwa, poczucia kobiecości, poczucia własnej wartości i bezwarunkowej miłości. Deficyty te powodują, że nie potrafimy zarządzać emocjami - albo zalewamy się nimi, albo radzimy w sposób ryzykowny, a także uniemożliwiają tworzenie satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi, ze sobą i ze światem."   *** Tytuł:  Dorosłe dziewczynki z rodzin dysfunkcyjnych Autor:  Eugenia Herzyk Wydawnictwo:  Novae Res Ilość stron:  246 ISBN:  978-83-8147-551-8 *** "Dorosłe dziewczynki..." to nie pierwsza książka autorstwa pani Eugenii Herzyk. Myślę jednak, że ta jest dość szczególna. Autorka dedykuje ją... Tak naprawdę wszystkim kobietom. Tym większym, tym już dużo starszym, tym całkiem świadomym i tym mniej świadomym również. Dlaczego tak? Dużo ludzi pewnie słyszało o czymś takim jak syndrom DDA, czyl