"Absolwentka filologii polskiej i anglistyki. Doktorantka na Uniwersytecie Rzeszowskim. Na co dzień nauczycielka języka w szkole podstawowej. Jej debiutancka powieść Zagubiony ptak zajęła pierwsze miejsce w konkursie na polską współczesną powieść obyczajową organizowanym przez Oficynę wydawniczą RW2010 i wydawnictwo SUMPTIBUS w 2016 roku. Autorka wierszy publikowanych na łamach pism regionalnych i uniwersyteckich, obecnie pracuje nad trzecią powieścią."
Zapraszam was serdecznie na wywiad, który poprowadzony waszymi pytaniami nabrał bardzo ciekawej formy :). Pozostając w przytulnym klimacie, niezbyt surowej w tym roku zimy, uraczmy się dobrą lekturą i ciepłym kubkiem herbatki :)
Co skłoniło
Panią do wyboru zawodu nauczyciela? (pytam jako nauczyciel, czyli koleżanka po
fachu ;) )
Jako uczennica byłam zafascynowana
pewnymi nauczycielkami, ich sposobem bycia, dystyngowaną elegancją, ogromną
wiedzą i swoistą „władzą nad umysłami”. Nie było to decyzja przemyślana –
podjęłam ją jako dwunastolatka i nigdy nie rozważałam. Tak już mam, że jeśli
coś czuję, to tego nie analizuję i nie rozkładam na czynniki pierwsze. Jeśli
się nad czymś zastanawiam, to zazwyczaj nic z tego nie wychodzi.
Jakiego
gatunku literackiego Pani nie znosi, nie trawi?
Przede wszystkim nie znoszę
literatury słabej, która rości sobie pretensje do bycia arcydziełem. Jeśli
chodzi o konkretny gatunek, to z pewnością wymieniłabym tutaj tzw. „literaturę
kobiecą”. Cudzysłowu użyłam nieprzypadkowo – wiem, że spora część badaczy i
czytelników (czytelniczek) nie lubi tego określenia, niektórzy doszukują się w
nim jakichś pejoratywnych znaczeń. Mam tu na myśli dwie grupy utworów: pierwsza
to romanse, w których wyolbrzymiony do granic możliwości jest aspekt erotyczny;
druga to powieści obyczajowe, których schemat wydaje się powielony po wielokroć
– ona silna, niezależna, ale porzuca ją mąż i musi ułożyć sobie życie w nowym
miejscu. Oczywiście sam zamysł nie jest zły, bohaterowie w chwilach przełomu są
najciekawsi, jednak obecnie panuje tak duży zalew realizacji tego tematu, że
mam wrażenie, jakby każda kolejna historia powstała na zasadzie „kopiuj – wklej”.
Co
najbardziej fascynuje Panią w powieści gotyckiej?
Tajemnica. To, że penetruje ona te
zakamarki ludzkiej duszy, które na co dzień są ukryte, pozostają w cieniu. To,
że traktuje o rzeczach niezwykłych i znacznie ciekawszych od tego, co życie
serwuje nam każdego dnia.
Co stanowiło dla Pani główne źródło
inspiracji w pracy nad powieścią?
Nie było jednego głównego źródła.
Było ich kilka: powieści Charlotte Bronte, opowiadania Edgara Allana Poe,
poezja Tadeusza Micińskiego, ale też różne utwory muzyczne i fotografie starych
dworów i parków. Zawsze tak robię, że pisząc, „stymuluję” się zdjęciami
konkretnych miejsc, które pasują w jakichś sposób do danej historii 😊
Który
bohater literacki, który denerwuje Panią na samo wspomnienie o nim?
Była ich cała masa, więc nie
potrafię wskazać jednego konkretnego. Ogólnie nie lubię bohaterów słabych,
którzy, zamiast walczyć o siebie, poddają się presji otoczenia (dlatego mam
chroniczną trudność obcowania z polską literaturą pozytywistyczną).
O czym nie
chciałaby Pani napisać powieści?
Nigdy nie stworzyłabym powieści
wojennej ani science fiction. Po pierwsze dlatego, że są to tematy mi obce i
odległe. Po drugie, sama takich nie czytuję, a piszę, i tu zaskoczenie – w
pierwszej kolejności dla siebie, abym to ja była zadowolona z danej historii.
W jakich
okolicznościach narodził się pomysł na fabułę „Nokturna”?
Chyba w momencie gdy przeczytałam Historię Williego Ellina – jedną z
niedokończonych opowieści Charlotte Bronte. Ta opowieść, a właściwie jeden
tylko akapit, poruszyła we mnie pewną strunę i naraz wiedziałam, że chcę
napisać powieść, której głównym tematem będzie związek jednostki z miejscem.
Uwielbiam takie tematy: wpływ danego miejsca na człowieka, ich wzajemne
relacje.
Z którymi
cechami bohaterów Pani powieści może się Pani utożsamić?
Posiadam przekonanie Ewy o tym, że
świat jest zamieszkany przez istoty z innego świata, jak również pewność, że
przeszłość wpływa na teraźniejszość, a nasi przodkowie w jakiś sposób sterują
naszym życiem. Nie mam jednak za grosz zawziętości Roberta czy praktycznego
zmysłu Marii, choć może chciałabym.
Jaka jest
Pani ulubiona powieść i dlaczego akurat ta?
Błękitny zamek
Lucy Maud
Montgomery. To moja najukochańsza autorka, ktoś w rodzaju bliskiej i kochanej
krewnej. A sama historia jest urzekająca, traktuje o sile marzeń i o tym, co
lubię najbardziej – przełamywaniu konwenansów i szokowaniu otoczenia. Ponadto
utożsamiam się z główną bohaterką – jest ona moim literackim alter ego 😊.
Jakie
elementy powinny według Pani cechować dobrą powieść?
Przede wszystkim dobra narracja.
Fabuła może być najbanalniejsza, czasem wręcz głupia i nieważna – jeśli
narrator będzie prawdziwym gawędziarzem, to wciągnie mnie bez reszty. Przykład
– utwory Edgara Allana Poe lub Jane Austen, w których nie rozwój akcji był dla
mnie najważniejszy, a sposób, w jaki autor rozmawia z czytelnikiem.
Druga rzecz – plastyczność
wypowiedzi. Umiejętność malowania słowem, zwłaszcza w kwestiach opisów
krajobrazu – im dokładniejsze i bardziej poetyckie, tym lepiej.
Czy ma
Pani już jakieś plany literackie na następne lata?
Tak! O mojej pierwszej powieści,
napisanej przed Nokturnem, nie będę
na razie opowiadać bo… prawdopodobnie pojawi się ona w 2020 roku 😊! Ale o tym teraz cicho sza!
Obecnie zaś pracuję nad trzecią powieścią, największą dotychczas,
wielopokoleniową historią, traktującą o magii, sile rodzinnych więzów i… sile
literatury. Jestem już w połowie, ale niedobory czasu uniemożliwiają mi płynną
pracę.
******
Serdecznie dziękuję Pani Jowicie za czas jaki poświęciła na udzielenie odpowiedzi na wszystkie pytania. Za najciekawsze, to które zostanie nagrodzone egzemplarzem powieści "Nokturn" zostało uznane pytanie:
"Co najbardziej fascynuje Panią w powieści gotyckiej ?"
Autorem tego pytania jest pan Mateusz Marcinkowski, którego bardzo proszę o kontakt mailowy pod adresem marysia.17.s@gmail.com. Gratuluję serdecznie!
Komentarze
Prześlij komentarz