Przejdź do głównej zawartości

Łzy Mai i Spektrum



"W New Horizon androidy nie śnią o elektrycznych owcach. One marzą o reinforsynie.
W latach 30. XXI wieku technologia jest wszechobecna. Sztuczne organy, implanty, domózgowe wszczepy - ludzkie ciało i umysł można upgrade'ować wedle uznania. Jeżeli oczywiście kogoś na to stać. Biednym pozostaje jedynie reinforsyna. Dla ludzi to geniusz w pigułce. Dla androidów zaś - szansa na odczuwanie emocji."

***

Tytuł: Łzy Mai
Autor: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-280-5459-2

***

"Łzy Mai" to powieść, która otwiera serię "Czarne światła". Dzięki uprzejmości wydawnictwa Uroboros, otrzymałam do recenzji część drugą - "Spektrum", więc postanowiłam obie recenzje z sobą połączyć.

Znajdujemy się w mocno stechnologizowanej społeczności lat 30. XXI wieku. Porucznik Jared Quinn, powszechnie zwany Red, jak jedyny wychodzi cało z buntu replikantów i ich ataku na siedzibę Beyond Industries. Osoba, czy raczej replikantka, która była jego partnerką w policji okazała się zdrajczynią. Quinn nie potrafi tego Mai wybaczyć. Jego mocno pokiereszowane ciało zostaje zahibernowane na 3 lata oraz udoskonalone różnego rodzaju mikrowszczepkami.

***

"Jeśli udajesz kogoś, kim nie jesteś, to znaczy, że masz coś do ukrycia i nie kierują Tobą uczciwe zamiary."

***

Śpiączce zostają poddane również dwie córeczki porucznika, ma też do nich dołączyć jego żona - Isobel. Kobieta jednak tak bardzo wdaje się w wir pracy i tłumacząc sobie, że nie może pozwolić sobie na przerwę w momencie wspinania się bardzo szybko po szczeblach kariery zawodowej. Decyzja odwleka się w czasie a Isobel trafia na miłość swojego życia i zdradza Quinna.

Mężczyzna po przebudzeniu instynktownie uruchamia mikrowszczepki, dzięki którym odkrywa zdradę żony i w ciągu kilku minut w swoim własnym mózgu dzięki podłączonej bazie danych z policji odszukuje jej wybranka. Jest wściekły, ale stara się nad sobą panować i podejmuje decyzję o rozwodzie. Jednocześnie bierze udział w terapii u Meredith Bennett, która ma za zadanie pomóc mu w poradzeniu sobie ze stresem pourazowym oraz oswojeniu się z cyborgicznymi elementami jego organizmu. Quinn mając ciągle w pamięci to co zrobiła Maya jest przeciwny jakimkolwiek udoskonaleniom technologicznym i stara się stawić czynny opór.

***

"Ta kobieta nie ma serca i nie jest tym, za kogo się podaje."

***

Sprawa zaczyna się komplikować, kiedy porucznika prześladują koszmary senne mające urzeczywistnienie w trzech następujących po sobie zabójstwach. Quinn i Haskel starają się rozgryźć kto stoi za tymi wszystkimi atakami i tak po nitce do kłębka odkrywają czyja to sprawka. Jak zakończy się ich operacja "Dark Horizon"? Co replikanci i ludzie są w stanie zrobić dla reinforsyny i dlaczego w to wszystko zamieszane są uczucia?

Po pierwszym tomie sięgam od razu po drugi. Ta książka jest na tyle dobra, że odczuwam w sobie głód wiedzy o tym co stanie się dalej. Wciągnęłam się na dobre 😊.

***






***

Tytuł: Spektrum
Autor: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-280-4524-8

***

Tom drugi "Czarnych świateł" pozwala nam poznać rzeczywistość od strony Mai. Znajdujemy się więc ponownie w punkcie wyjścia. Atak na siedzibę Beyond Industries zostaje nam zaprezentowany w nieco inny sposób. Fabuła pierwszej i drugiej części bliźniaczo się z sobą splata, ale jednak coś zmienia.

"Łzy Mai" nastawiają nas niemalże do samego końca przeciwko tytułowej bohaterce. Spojrzenie na świat jej oczami pozwala dostrzec to, czego nie widać. Maya od początku robi wszystko, żeby chronić porucznika Quinna. To on dał jej nazwisko, on uczynił ją własnym pełnomocnikiem, on powierzył jej swoje życie. I był święcie przekonany, że kłamstwo Mai wynikło z przyjmowania reinforsyny. Jak się okazuje - nic bardziej mylnego. Jest to jednak zastanawiające, bo według wszystkich badań oraz praw ówczesnej technologii, każdy, nawet najbardziej zaawansowany technologicznie replikant jest pozbawiony uczuć i bez czynników zewnętrznych takich jak reinforsyna nie ma szans ich wykrzesać sam z siebie.

Czyżby więc Maya była wyjątkowa? Replikanta nie rozumie co się z nią dzieje, nie wie dlaczego nagle zaczyna podejmować decyzje sama. Nie wie czemu kłamstwo przychodzi jej z łatwością ale wie, że wszystko robi dla dobra Reda.

***


"Książki umierają z godnością i w ciszy, niepostrzeżenie obracają się w proch już od dnia, w którym jeszcze ciepłe i pachnące drukarską farbą trafiają na swoją pierwszą półkę."


***

Wyższe władze policji ubzdurały sobie jednak, że to ona stoi za całym buntem replikantów i zamachem na Beyond Industries i niepomni są na wszelkie logiczne argumentacje przeciwko temu. Żeby mieć większe podstawy do oskarżeń, chcą jej na siłę zaaplikować reinforsynę dożylnie. Replikantka w porę jednak orientuje się co planują i czyniąc wokół siebie niemało szumu - ucieka za Mur, gdzie ponownie trafia na Siobhan.

Siobhan to ciekawa postać o tyle, że sama jest uzależniona od reinforsyny, którą zaczęła przyjmować w wyniku traumy jaką zapewnił jej policyjny partner. Znęcanie się w tym w różnych formach seksualnie również odbiło się bardzo wyraźnie w świadomości replikantki i choć starano się jej to wszystko zamazać - zdało się to na nic. Jej zemsta była równie mocno brutalna, ale i tak nie adekwatna do przeżyć.

Maya będąc za Murem czuje tęsknotę za życiem w mieście. Trawi ją też poczucie winy, ale jak sama mówi:

***

 "To ja. Moje dzieło. (...) Ja tylko dałam wam wybór, lecz sama dokonałam zupełnie innego."

***

Przez większą część tomu możemy zaobserwować jak w Mai rozwija się jej człowieczeństwo. Dzieli się swoimi przemyśleniami z czytelnikiem i zwraca uwagę na takie rzeczy, nad którymi zwykli ludzie przestali już rozmyślać.

Wreszcie historia Mai na nowo łączy się z losami Quinna i stajemy w punkcie absolutnie zwrotnym, gdzie ostatnie ze słów części pierwszej są początkiem szczegółowego dochodzenia w sprawie seryjnych morderstw. Kto za tym wszystkim stoi? Czy zaskakujący koniec i odkrycie kim jest Misty przyniesie rozwiązanie czy wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej zawikła sprawę?

Obie części przeczytałam niemalże na jednym oddechu. Kryminał osadzony w cybernetycznej technologii, która zdaje się gnać przed siebie bez opamiętania jest dla mnie absolutnie nowym i wspaniałym odkryciem. Wszystkie profesjonalne słowa, dobierane tak aby czytelnik zrozumiał, nie stanowią przeszkody czy "tamy" w kontynuowaniu zagłębiania się w fabułę. Ciekawe jest to, że każda z części pozwala obejrzeć ten sam odcinek czasowy z dwóch, kompletnie różnych punktów widzenia. Dopiero ważąc je w obu dłoniach można obiektywnie ustosunkować swoją opinię do fabuły.

Nie miałam jeszcze nigdy okazji czytać tego typu książki. Zdarzało mi się mieć do czynienia z sci-fi, z kryminałami, natomiast połączenie obu gatunków, i to napisane jeszcze tak przystępnym językiem wydaje się być idealnym. Trzeba tu też złożyć ukłony w stronę samej autorki - Martyny Raduchowskiej, która swoje wykształcenie z kryminologii i psychologii zastosowała wyjątkowo dobrze opierając na nich swoją fabułę.

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Uroboros.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

On jest dla mnie

"Przyjaźnię się z Devney od szóstego roku życia, ale nigdy jej nie powiedziałem, jak bardzo ją kocham. Jako zawodowy gracz w baseball spędzam większą część roku w rozjazdach, ale ona jest moim domem - jedynym, jaki znałem. Kiedy wróciłem do Sugarloaf, aby zająć się rodzinną farmą, dowiedziałem się, że Devney zamierza wyjść za mąż. Ale to był nieodpowiedni mężczyzna. Wpadłem w rozpacz. Nie mogłem do tego dopuścić. Jeden cudowny pocałunek zmienił wszystko. Mam sześć miesięcy, żeby przekonać Devney, by to ze mną rozpoczęła nowe życie. Robię co w mojej mocy. W końcu wydaje mi się, że osiągnąłem swój cel - nasz związek rozkwita i jesteśmy zgodni, że uda nam się wspólnie pokonać wszelkie przeszkody. I wtedy dochodzi do tragedii, która na zawsze odmienia życie Devney. Moja ukochana nie może ze mną wyjechać, ja zaś, związany kontraktem, na pewno nie zostanę w Sugarloaf. Wiem, że ona jest dla mnie tą jedyną, lecz być może będę musiał pozwolić jej odejść..."   * ** Tytuł:  On jest dla ...

Kilka słów

Początek nowego miesiąca to dobry czas na to, aby pewne rzeczy zacząć na nowo, aby podjąć pewne decyzje. I choć zaczynam tak, jakbym chciała wprowadzić w recenzję książki, to wcale nie to mam ma myśli. Dziwne, prawda? W końcu tutaj zajmuję się głównie książkami, piszę tylko o nich. Lektura ostatniej książki pomogła mi w podjęciu pewnych decyzji. Oczywiście czynników było więcej, natomiast najważniejsza jest ta decyzja. Postanowiłam zatrzymać się na chwilę w działalności recenzenckiej. Być może nie wrócę już do tego i zawieszę to konto całkowicie. Nie zamykam sobie też drzwi i zostawiam jednak możliwość powrotu. Czy w takiej formie jak teraz? Zobaczymy. Nie wiem jeszcze co będzie.  Nie jest mi z tym łatwo. Włożyłam w te kilka lat dużo mojej energii i starałam się dawać też całe moje serce, dlatego podjęcie decyzji zajęło mi dużo czasu. Chcę jednak być fair wobec czytelników i wydawnictw, a nie motać się jak w pajęczej sieci. Zostało mi jeszcze do zrecenzowania 9 książek i bardzo się...

Wiele do stracenia [Recenzja patronacka]

* ** Tytuł:  Wiele do stracenia Autor:  Marek Marcinowski Wydawnictwo:  Anatta Ilość stron:  304 Data premiery:  1.10.2020 *** Na dwa tygodnie przed premierą, mam przyjemność przedstawić Państwu książkę, którą objęłam patronatem - "Wiele do stracenia". Jak mówi sam projekt graficzny okładki, jest to zaledwie część pierwsza. Nad walorami estetycznymi i samym wyglądem książki nie będę się rozwodzić, ponieważ na razie jeszcze nie miałam okazji trzymać jej w moich dłoniach. Książkę miałam przyjemność przeczytać w formacie pdf. Głównym bohaterem historii jest Andrew Freshet. Jednym z jego głównych umiejętności i zainteresowań jest obserwowanie tego co dzieje się na Wall Street oraz inwestowanie w co bardziej intratne okazje. Kiedy w firmie, w której pracuje dokonuje przełomowego odkrycia, wszystkie zasługi przypisuje sobie jego szef. Andrew reaguje na to bardzo gwałtownie i odchodzi z pracy. Po tym wydarzeniu następuje pasmo mniejszych lub większych nieszczęść jego ż...