Przejdź do głównej zawartości

Herbatka Autorska z.... Mateuszem Łukaszem Marcinkowskim



Herbatka autorska z... Mateuszem Łukaszem Marcinkowskim

"Żyrardowski pisarz i poeta, przedstawiciel horroru retro
nawiązującego swą formą do klasycznej angielskiej literatury grozy z przełomu XIX i XX
wieku. Autor wydanego w 2019 roku zbioru opowiadań pt. „Elizabeth”. Miłośnik i propagator dawnej literatury oraz kina grozy. Prowadzi na Facebooku grupę „Groza w stylu retro”, której członkowie dyskutują na temat dziejów horroru w wiekach minionych. Twórczość autora, oscylująca na ogół wokół zagadnień szeroko rozumianej metafizyki, charakteryzuje się przede wszystkim tajemniczym gotyckim klimatem, archaicznym, nawiązującym do klasycznej grozy stylem i językiem, a także głęboką analizą psychologiczną postaci skonfrontowanych ze sferą nadprzyrodzoną. Autor znany jest również ze swego zamiłowania do etykiety i mody pierwszej połowy XX wieku.
"

Zapraszam was serdecznie na wywiad, który poprowadzony waszymi oraz moimi pytaniami, rozwinął się bardzo, ale to bardzo interesująco :). Choć wiosna już za oknem, a my siedzimy w domach, to proponuję wspólną herbatkę w iście doborowym towarzystwie :)




Co sądzi Pan o modzie pierwszej połowy XX wieku i etykiecie panującej w tamtych czasach?

Każdy, kto miał kiedyś okazję mnie poznać z pewnością zna odpowiedź na to pytanie. W moim rodzinnym mieście jestem znany z mojego zamiłowania do mody i etykiety pierwszej połowy XX wieku. Na co dzień chodzę w garniturze i to nie dlatego, że tego wymaga mój zawód, lecz ponieważ to lubię. Często też noszę zegarek kieszonkowy i kapelusz, którego uchylam pozdrawiając znajomych na ulicy, zaś odwiedzających mnie w domu gości podejmuję w bonżurce. Jest to trochę ekscentryczne i nie wszystkim się to podoba – niektórzy myślą, że jestem dziwny.  Ale zdecydowana większość ludzi, jakich poznaje jest na tak. Zdarzyło mi się czasem, że gdy wracaliśmy z żoną z jakiegoś wydarzenia ktoś zatrzymywał się przy nas tylko po to, by powiedzieć nam, że wspaniale wyglądamy. Kiedyś pewien pan poprosił mnie nawet o namiary do krawca! Oczywiście, jest to bardzo miłe. Ale dla mnie jest to dowód na to, że ludzie skrycie tęsknią za czasami pięknych, eleganckich strojów i kurtuazji. Porzucenie etykiety na rzecz całkowitego „luzu” w relacjach międzyludzkich zdecydowania nie służy społeczeństwu. Zachowania, które jeszcze kilkanaście lat temu napotkałyby na zdecydowany opór dziś uchodzą za akceptowalne. Weźmy dla przykładu język, jakim posługują się ludzie. Kiedyś użycie wulgaryzmu w obecności damy uchodziło za wielki nietakt, a dziś niektóre kobiety same posługują się takimi słowami. Jako pisarz wysoko cenię sobie kulturę języka i bardzo razi mnie powszechne używanie wulgaryzmów, które na dobre zadomowiły się już w języku wielu ludzi, a co najgorsze – przeniknęły także do sztuki. To bardzo smutne. Powracając jednak do głównej myśli uważam, że etykiety powinno nauczać się w szkołach. Sam bardzo interesuję się tym tematem i zdradzę w sekrecie, że opracowuje właśnie podręcznik z zasadami savoir vivre dla mężczyzn. Prace są już w dość zaawansowanym stanie więc może niebawem książka ujrzy światło dzienne.


Jak Pan sądzi, dlaczego jest byt i czym jest? Powinniśmy go czcić w naszej marnej egzystencji czy raczej nie przejmować się nim i jego pochodzeniem?

Przede wszystkim powinniśmy najpierw zdefiniować co rozumiemy pod pojęciem bytu. Zasadniczo w ujęciu metafizycznym byt może oznaczać wszystko, co istnieje i ma w sobie pierwiastek życia. Bytem jest każda osoba ludzka, ale bytem jest również Osoba, którą w filozofii określa się mianem Absolutu, a ja jako chrześcijanin nazywam go wprost Bogiem. Bóg jest bytem absolutnym, tzn. doskonałym, najwyższym, pełnym, niezależnym, nieskończonym i nieograniczonym. Jest bytem koniecznym, gdyż od Niego bierze początek wszelki inny byt. On istnieje odwiecznie – nie ma początku ani końca. Choć nie określiłbym życia ludzkiego mianem „marnej egzystencji” to jednak głęboko wierzę w to, że człowiek jest wezwany do tego by poznawać Boga, wejść z Nim w osobową relację i oddawać Mu należytą cześć. W przeciwnym razie, nie będzie nigdy w stanie odkryć pełnej prawdy o samym sobie.



Jakich inspiracji może spodziewać się czytelnik w zbiorze opowiadań Pana Mateusza? Czyżby rzeczywiście Grabińskiego ?

Bardzo wysoko cenię sobie twórczość Stefana Grabińskiego. Jest on nie tylko genialnym pisarzem lecz nadto swoistą perełką dla polskiej literatury. Trudno bowiem znaleźć innego polskiego pisarza z tamtego okresu, który z taką pasją tworzyłby opowiadania grozy. Tworząc „Elizabeth” inspirowałem się jednak przede wszystkim klasykami angielskimi z przełomu XIX i XX wieku. Mam na myśli przede wszystkim Brama Stokera, Josepha Sheridana Le Fanu, E. F. Bensona czy M. R. Jamesa. To właśnie ci wielcy twórcy stanowili główne źródło inspiracji dla mojego debiutu i myślę, że rzuca się to w oczy podczas lektury książki.


Opowiadania są formą w której niektórzy pisarze osiągnęli prawdziwe mistrzostwo – jednakże takim prawdziwym wyzwaniem ( tak sądzę ) mimo wszystko jest dłuższa forma jaką jest powieść. Czy ma Pan w planach pokuszenie się o takową ?

Opowiadania są tą formą, w której czuję się i odnajduję się najlepiej. Pod pewnymi względami mają przewagę nad powieścią, gdyż pozwalają skupić się na jednym wątku i doprowadzić go do końca bez wdrażania wątków pobocznych. Muszę wyznać, że jako czytelnik też najchętniej sięgam po opowiadania. Rzeczywiście, niektórzy klasycy grozy osiągnęli w tej formie wypowiedzi mistrzostwo. Wystarczy tylko wspomnieć M. R. Jamesa, którego pisarski kunszt nie podlega dyskusji, a przecież nigdy nie napisał żadnej powieści. Sądzę, że to, iż sam najchętniej sięgam po opowiadania ma również wpływ na moją twórczość. Oczywiście, nie wykluczam napisania powieści. Przyznam, iż chodzi mi po głowie taka myśl. Jednak z całą pewnością opowiadania pozostaną moją główną specjalnością.


Jakie ma Pan plany literackie?

Zamierzam wydać kolejny zbiór opowiadań. Prace nad nim trwają już od zeszłego roku i myślę, że wkrótce zostaną ukończone. Sądzę, że nowy zbiór może zaskoczyć czytelników. Poza tym pracuję też nad wspomnianym już przeze mnie podręcznikiem savoir vivre-u. Rozważam także napisanie książki o tematyce egzystencjalnej ukazanej w perspektywie wiary chrześcijańskiej.


Skąd czerpie Pan największą inspirację?

Źródeł mojej inspiracji jest naprawdę wiele. Przede wszystkim literatura, a zwłaszcza klasyczna literatura angielska. To właśnie takie twórczynie jak Jane Austen, Anne Bronte czy Elizabeth Gaskell miały znaczący wpływ na kierunek, w jakim później poszedłem jako pisarz. Mam tu oczywiście na myśli nurt retrospektywno-nostalgiczny, do którego się zaliczam. Z kolei klasycy grozy pokroju Brama Stokera rozbudzili we mnie miłość i pasję do tego gatunku, który był mi bliski od zawsze albowiem odkąd sięgam pamięcią interesowało mnie wszystko, co tajemnicze i niewyjaśnione. Poza tym źródłem mojej inspiracji są również inne dziedziny sztuki takie jak malarstwo, muzyka czy film. Jako artysta znajduję inspirację także w samej naturze i architekturze, która niejednokrotnie sama opowiada mi jakąś historię. Ja zaś ubieram ją w słowa i przelewam na papier. To naprawdę niesamowite doświadczenie.


Kto jest Pana literackim mentorem?

Myślę, że głównie twórcy, których wymieniłem powyżej, a zwłaszcza ci związani z nurtem grozy. Trudno byłoby mi wybrać jednego z nich. Gdybym jednak miał to uczynić to chyba byłby nim Joseph Sheridan Le Fanu. Jego „Carmilla” jest w mojej opinii najlepszą nowelą grozy, jaką przeczytałem w życiu i myślę, że właśnie w tej lekturze należy się doszukiwać najważniejszego źródła moich inspiracji.


W jakich czasach chciałby się Pan znaleźć i dlaczego?

Chętnie przeniósłbym się choć na chwilę do XIX i pierwszej połowy XX wieku. Mógłbym wówczas poznać osobiście tych wszystkich wspaniałych pisarzy, których tak wysoko cenię i którymi się inspiruję. Poza tym czasy te miały w sobie tę magię, której tak brakuje czasom obecnym.


Czym dla Pana są opowiadania z nutką grozy?

Są dla mnie źródłem inspiracji i rozrywki, a także okazją do refleksji nad wieloma aspektami związanymi z ludzką egzystencją i doświadczeniami. Myślę, że literatura grozy jak żadna inna dotyka właśnie ducha czy też duszy człowieka.


Czy odnajduje się Pan w czasach, w których umieścił Pan swoje opowiadania?

Zdecydowanie tak. Pisząc je, czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. To zdecydowanie mój klimat i moje czasy.


Jaka jest Pana ulubiona fikcyjna postać literacka?

Będzie to zapewne dla wielu osób zaskoczeniem, gdyż postać ta nie jest w żaden sposób związana z literaturą grozy. Otóż moja ulubioną postacią literacką jest Herkules Poirot – słynny belgijski detektyw wykreowany przez Agathę Christie. Uwielbiam jego przywiązanie do tradycji, wyszukane maniery, znakomity zmysł estetyczny i zewnętrzną elegancję. Poirot to dżentelmen w każdym calu i jest dla mnie wielką inspiracją i przykładem do naśladowania. W tej postaci odnajduję cząstkę siebie i myślę, że właśnie z tego względu jest tak bliska memu sercu. Charakter detektywa doskonale oddał David Suchet w słynnej już serialowej ekranizacji serii o Poirocie. Sądzę nawet, że Poirot w jego wydaniu jest mi jeszcze bliższy niż jego literacki pierwowzór.


Bardzo dziękuję za wywiad i serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników tego bloga. Jeśli ktoś byłby zainteresowany nabyciem książki w wersji drukowanej, można ją zamówić na stronie wydawnictwa (www.mybook.pl) lub bezpośrednio u mnie kontaktując się ze mną przez Facebook: fb.me/marcinkowski.autor. Wersja ebookowa dostępna jest w każdej księgarni internetowej. 

******

Serdecznie dziękuję Panu Mateuszowi za czas jaki poświęcił na udzielenie odpowiedzi na wszystkie pytania. Za najciekawsze, to które zostanie nagrodzone egzemplarzem powieści "Elizabeth" zostało uznane pytanie:

"Co sądzi Pan o modzie pierwszej połowy XX wieku i etykiecie panującej w tamtych czasach?"

Autorką tego pytania jest pani Daria Modrzejewska, którą bardzo proszę o kontakt mailowy pod adresem marysia.17.s@gmail.com. Gratuluję serdecznie!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Opowieść niewiernej

  "Ewa i Maciej są małżeństwem. Nie z jakiejś wielkiej miłości, ale dlatego, że tak wyszło, tak wypadało, tak jest rozsądniej i łatwiej żyć. Dość szybko w ich związku pojawiają się problemy dnia codziennego, narasta frustracja i złość. Problem polega na tym, że na naprawieniu relacji zależy tylko Ewie. Czy warto walczyć o związek mimo wszystko?" * ** Tytuł:  Opowieść niewiernej Autor:  Magdalena Witkiewicz Wydawnictwo:  W.A.B. Ilość stron:  320 *** Odkąd tylko pamiętam marzyłam o tym, żeby założyć rodzinę. Żeby mieć męża, dzieci, kiedyś może nawet i dom. Taki dom, w którym wszyscy będą czuli się dobrze, będą chciani, kochani i dobrze zaopiekowani. Dzieci miało być dużo. Moja dziecięca wyobraźnia podpowiadała mi, że ma być ich tyle ile imion mi się podoba. Później już dorosłość i realne patrzenie na sprawy zweryfikowało te marzenia do bardziej realnych liczb. I chyba mi się udaje. Wyszłam za moją największa i jedyną prawdziwą miłość, a teraz na podłodze w pokoju, swoim zielony

Podróże Julki i Krzysia - Zamki Polski Południowej

* ** Tytuł:  Podróże Julki i Krzysia - Zamki Polski Południowej Autor:  Marek Marcinowski Wydawnictwo:  Anatta Ilość stron:  34 ISBN:  978-83-958585-5-0 *** Moi Kochani! Już niebawem, za 5 dni będzie miała miejsce premiera wspaniałej książki. Czy pamiętacie Ekoliski, Kosmoliski i historię Andrew Fresheta? Jeśli nie, to będziecie musieli koniecznie nadrobić, a nadrabiania zdaje się że będzie coraz więcej bo autor - pan Marek Marcinowski - nabrał potężnego rozpędu w swojej pisarskiej karierze i wydaje książkę za książką, a kolejne ciągle przygotowuje! I właśnie tutaj mowa o jego najnowszej książce, którą KsiążkoMania objęła patronatem medialnym. To kolejna książka dla dzieci, ale tym razem już nie z liskami w roli głównej. Bohaterami są Julka i Krzyś, którzy udają się w podróż po Polsce Południowej - a dokładniej jej zamkach. Cała trasa naszych bohaterów prezentuje się bardzo ambitnie, a znalazły się na niej między innymi takie obiekty jak Zamek Książ, Zamek na Wawelu, Zamek Łańcucie czy

Wyspa w kałuży

"Krzysztof ma osiem lat, gdy zaczyna się jego wieloletnia przyjaźń z Bogusiem, którego ojciec jest wysoko postawionym działaczem partyjnym. Chłopiec jeszcze nie wiem, co właściwie oznacza termin "partyjna szycha", ale starszy od niego o dwa lata kolega, któremu pozycja ojca daje poczucie wyjątkowości i bezkarności, staje się dla niego mentorem i przewodnikiem w drodze do dorosłości. Coraz częściej jednak ta droga wiedzie przez niebezpieczne manowce, a przyjaciel zaczyna jawić się niczym osobisty diabeł kusiciel. Ale gdzie zło, tam musi być i dobro. Pojawi się ono w życiu szesnastoletniego już Krzysztofa w postaci kobiety..." *** Tytuł:  Wyspa w kałuży Autor:  Lech Foremski Wydawnictwo:  Novae Res Ilość stron:  370 ISBN:  978-83-8147-554-9 *** Lech Foremski pochodzi z Białegostoku i od 1982 roku przebywa na emigracji w USA. Jest profesjonalnym fotografem, amatorem malarzem, rzeźbiarzem i grafikiem. Autor artykułów, esejów, słuchowisk oraz wsp