Przejdź do głównej zawartości

Kasztanowy ludzik


 "Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki.

Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną.
Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca? By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpie
czny!"

***

Tytuł: Kasztanowy ludzik
Autor: Soren Sveistrup
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Ilość stron: 560
Data premiery: 02.10.2019

***

Tegoroczna jesień należy do thrillerów. Już 02.10.2019 swoją premierę ma książka pod intrygującym tytułem "Kasztanowy ludzik". Jesień naprawdę rozpieszcza czytelniczo i serwuje kolejną "cegiełkę" do czytania. Okładka książki przywodzi na myśl typowe skandynawskie thrillery oraz kryminały. Czcionka zastosowana w powieści jest bardzo wygodna dla oczu, przy tylu stronach wzrok wolniej się męczy. Co do samego języka... Książkę zaczęłam czytać i odrobinę zwątpiłam. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron obawiałam się, że się poddam. Wtedy odłożyłam ją na półkę i wróciłam do niej kilka dni później i zaczęło się... Książka mnie po prostu pociągnęła do środka! Język w niej użyty jest odrobinę specyficzny ale świetnie komponuje się z całością.

Akcja książki jest bardzo szybka, ciagle coś się tu dzieje, czytelnik nie jest w stanie wziąć nawet oddechu czując równocześnie uciskające napięcie w brzuchu. To dobry objaw przy czytaniu thrillera. Bardzo dobry objaw. Pisarze skandynawscy są słynni z tworzenia w tym właśnie gatunku i myślę, że żaden koneser powieści z dreszczykiem się tu nie zawiedzie.

Powieść jest wielowątkowa i choć te wątki wszystkie się ze sobą splatają, ciężko jest wyróżnić jednego głównego bohatera, bądź parę bohaterów. Bezsprzecznie wszystko opiera się o kasztanowego ludzika i morderstwa. Tutaj nie ma najmniejszej wątpliwości. Natomiast głównymi postaciami mianowałabym Rosę Hartung, Hessa oraz Thulin. Dla oczu nienawykłych do skandynawskich nazw, może być początkowo niełatwo się do nich przyzwyczaić. Autor jednak dba o tę asymilację, ponieważ w przeciągu prawie 600 stron wszystko staje się już łatwe do przyswojenia.

Ta powieść jest bardzo nieoczywista. Motyw zbrodni, sposób działania przestępcy, multiplikacja samych przestępców to wyznaczniki bardzo charakterystyczne dla "Kasztanowego ludzika". Dodatkowo wydawnictwo zadbało o odpowiedni klimat dodając do książki pudełko z... Kasztanowym ludzikiem. Jeszcze nie miałam pojęcia z czym mam do czynienia a gęsia skórka zdążyła sie pojawić.

Choć lektura jest już za mną, to adrenalina utrzymuje się nadal. Wszystko we mnie jest napięte, a groza jaką ciągnęły za sobą kolejne zbrodnie nadal wisi obok w powietrzu. Autor jest prawdziwym mistrzem w swoim gatunku i jeśli wyda następną powieść na pewno po nią sięgnę. Nie polecę tej książki niestety ludziom wrażliwym, ponieważ nikt tu w słowach ani opisach nie przebiera, a te bywają zwykle bardzo dosłowne. Celowo w recenzji unikam jakichkolwiek szczegółów związanych z samą fabułą i uważam, że aż zanadto mówi sam opis wydawcy. Myślę, że czytelnikowi wystarczy znać bardzo ogólny zarys tego czego książka dotyczy. Wielką zbrodnią byłoby ujawnianie większych szczegółów. Jedno jest pewne - nikt po tej lekturze nie spojrzy już w ten sam sposób na niewinne kasztany.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania ksiażki bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Komentarze

  1. Taki miły tytuł, a tu tyle grozy... Wolę nie czytać, bo kocham kasztany.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Czerwony lód [Recenzja patronacka]

"Sierż. szt. Szadurski po policyjnej akcji w rezerwacie Beka otrzymuje wezwanie na miejsce zdarzenia do zakładu produkującego mrożonki w Szelewie. Podłoga na hali produkcyjnej zalana jest ludzką krwią. Brak ciała oraz nagrań z monitoringu od samego początku komplikuje śledztwo.  Po odnalezieniu ciała brygadzistki zostają utworzone trzy grupy śledcze. Szadurski pod ścisłym nadzorem naczelnika i prokuratora prowadzi sprawę, w której napotyka liczne komplikacje: nie tylko dyrekcja manipuluje dowodami i zeznaniami pracowników obecnych feralnej nocy na terenie zakładu, ale także jeden z istotnych świadków umiera. Morderstwo brygadzistki wywiera na Szadego większy wpływ niż przypuszczał, co powoli prowadzi go na dno. Z czasem, przez niewiarygodne zeznania oraz podkładane dowody, jest zmuszony korzystać z niekonwencjonalnych metod. Co takiego ukrywa zarząd firmy, że jest gotowy poświęcić ludzkie życia, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Czy Szademu uda się znaleźć zabójcę?...

Wiele do stracenia [Recenzja patronacka]

* ** Tytuł:  Wiele do stracenia Autor:  Marek Marcinowski Wydawnictwo:  Anatta Ilość stron:  304 Data premiery:  1.10.2020 *** Na dwa tygodnie przed premierą, mam przyjemność przedstawić Państwu książkę, którą objęłam patronatem - "Wiele do stracenia". Jak mówi sam projekt graficzny okładki, jest to zaledwie część pierwsza. Nad walorami estetycznymi i samym wyglądem książki nie będę się rozwodzić, ponieważ na razie jeszcze nie miałam okazji trzymać jej w moich dłoniach. Książkę miałam przyjemność przeczytać w formacie pdf. Głównym bohaterem historii jest Andrew Freshet. Jednym z jego głównych umiejętności i zainteresowań jest obserwowanie tego co dzieje się na Wall Street oraz inwestowanie w co bardziej intratne okazje. Kiedy w firmie, w której pracuje dokonuje przełomowego odkrycia, wszystkie zasługi przypisuje sobie jego szef. Andrew reaguje na to bardzo gwałtownie i odchodzi z pracy. Po tym wydarzeniu następuje pasmo mniejszych lub większych nieszczęść jego ż...

Kilka słów

Początek nowego miesiąca to dobry czas na to, aby pewne rzeczy zacząć na nowo, aby podjąć pewne decyzje. I choć zaczynam tak, jakbym chciała wprowadzić w recenzję książki, to wcale nie to mam ma myśli. Dziwne, prawda? W końcu tutaj zajmuję się głównie książkami, piszę tylko o nich. Lektura ostatniej książki pomogła mi w podjęciu pewnych decyzji. Oczywiście czynników było więcej, natomiast najważniejsza jest ta decyzja. Postanowiłam zatrzymać się na chwilę w działalności recenzenckiej. Być może nie wrócę już do tego i zawieszę to konto całkowicie. Nie zamykam sobie też drzwi i zostawiam jednak możliwość powrotu. Czy w takiej formie jak teraz? Zobaczymy. Nie wiem jeszcze co będzie.  Nie jest mi z tym łatwo. Włożyłam w te kilka lat dużo mojej energii i starałam się dawać też całe moje serce, dlatego podjęcie decyzji zajęło mi dużo czasu. Chcę jednak być fair wobec czytelników i wydawnictw, a nie motać się jak w pajęczej sieci. Zostało mi jeszcze do zrecenzowania 9 książek i bardzo się...