"Urodzony w Wałbrzychu 4 lutego 1997 roku. Tam ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Ignacego Paderewskiego, po czym rozpoczął studia na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, gdzie mieszka i studiuje do dziś. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczął w liceum, gdy fascynacja opowiadaniami Howarda Phillipsa Lovecrafta zaowocowała pierwszymi utworami obfitującymi w plugastwa na kształt dzieł mistrza grozy. Po kilku miesiącach, oczarowany esejami Alberta Camusa i Umberto Eco, zdecydował się skierować ku temu gatunkowi literackiemu. Mniej więcej w tym czasie, jako sposób na oderwanie od poważnej tematyki poruszanej przez romańskich autorów, powstała powieść przygodowa, pt.: „Synowie Światłości”, inspirowana prozą Dana Browna. Jest to więc próba zapewnienia Czytelnikom rozrywki i sposobu na odetchnięcie od trudów dnia codziennego, ale również pozycja mająca zasiać w nich ziarno zainteresowania historią i zachęcić do jej zgłębiania. Obecnie pracuje nad kolejnym utworem, z jednej strony całkowicie różnym od „Synów Światłości”, z drugiej natomiast bliższym jego codziennej pracy i pasji, jaką jest medycyna weterynaryjna. W między czasie ucieka myślami do odległych krain, pisząc kolejne opowieści niesamowite na kształt dzieł H. P. Lovecrafta."
W taki sposób Wydawnictwo WasPos opowiada o jednym z autorów, którego ma pod swoimi skrzydłami, a który jest bohaterem dzisiejszego wywiadu. Czy już wiecie o kim mowa? Tak :) To Tomasz Serzysko :)
Zapraszam was na bardzo wyczerpujący wywiad z autorem, oczywiście wśród panującej słoty pod kocykiem i przy filiżance herbaty 😊.
Jaki
jest Pana ulubiony film z cyklu o Indianie Jonesie?
Myślę,
że "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki". Wiem, że
powszechnie nie jest ona postrzegana jako najlepsza z części, ale ja czuję do
niej sentyment. Nie ze względu na to, że w jakikolwiek sposób dostrzegam w nim
lepszą grę aktorską Harrisona Forda, czy akcja jest bardziej porywająca niż w przypadku
pozostałych części, ale dlatego, że dzięki temu filmowi usłyszałem po raz
pierwszy o całej serii. Ponadto rzadko zdarza się, żeby autorzy wrócili do
cyklu po tak długiej przerwie – dziewiętnastu latach! Według mnie to
niesamowite, że potrafili odtworzyć ten sam klimat po tak długim czasie. Zawsze
zastanawiało mnie, co czuł Harrison Ford i Steven Spielberg, spotykając się po
raz kolejny na planie i wracając do przygód Indiany, z pewnością musiało to być
dla nich niezwykłe uczucie. Z tego, co wiem, niedługo ma ukazać się kolejna
część. Ciekawi mnie, jaki temat podejmą tym razem.
Gdyby
mógł Pan przenieść się w czasie, to do jakiego okresu historycznego, epoki,
przeniósłby się Pan najchętniej i dlaczego?
Podzieliłbym
pytanie na dwie części – do jakiej epoki cofnąłbym się jako obserwator i w
jakiej chciałbym żyć – bo to dwie różne kwestie w moim przypadku. Za bardzo
cenię zdobycze cywilizacyjne i postęp medycyny, żeby przenieść się do odległych
okresów historii, w których średnia życia oscylowała między trzydziestoma a
czterdziestoma pięcioma latami. Śmierć w tym wieku nie brzmi wystarczająco
pociągająco, żeby zachęcić mnie do życia w takich czasach. Nie zmienia to
faktu, że każdy z pewnością marzyłby, by być przy przełomowych wydarzeniach
ludzkości. Ja jednak mam inną fantazję – bardzo chciałbym przenieść się do różnych
okresów na przestrzeni wieków, żeby usłyszeć, jak brzmiały wówczas języki –
chciałbym dowiedzieć się, jak w starożytności brzmiały język egipski, grecki,
starofrancuski, czy łacina. Wiem, że w Internecie jest wiele nagrań, na których
językoznawcy próbują odtworzyć prawidłowy akcent, ale to tylko próby. Usłyszeć
zwyczajną, codzienną rozmowę dwóch Mezopotamczyków – to byłoby coś! Jednakże,
zgodnie z tym, co powiedział Stephen Hawking, „najlepszym dowodem, jaki
posiadamy na to, że podróż w czasie nie jest możliwa i nigdy nie będzie, jest
to, że nie przeżywamy dziś najazdu hord turystów z przyszłości.”
Co
Pan uważa na temat książki Alberta Camusa, pt.: ,,Dżuma", która jest
lekturą szkolną w szkołach średnich i o tym, że praca może być równocześnie
pasją i obowiązkiem, a pomoc innym jest o wiele ważniejsza od własnego zdrowia?
To
temat rzeka, który idealnie pasowałby na rozprawkę maturalną. Nie zmienia to
faktu, że pytanie jest bardzo interesujące i warte poświęcenia chwili uwagi.
Samą książkę Camusa bardzo lubię, to jedna z tych, które na długo zapadają w
pamięć. Nie tylko dlatego, że porusza ważną tematykę zachowania się człowieka w
sytuacji kryzysowej, ale także ze względu na chłodny sposób narracji i opisu życia
w obliczu katastrofy. Camus z jednej strony ukazuje w niej nieszczęście
społeczności, której cały świat w jednej chwili uległ skurczeniu do tych kilku
ulic pojedynczego miasta, a z drugiej pokazuje tragizm jednostek, którzy żyją w
takim świecie. Niektórym przychodzi to z łatwością, adaptują się, zmieniają
albo po prostu odsłaniają to, kim naprawdę są (Autor/ka pytania powinna
kojarzyć, o którą postać mi chodzi) lub cierpią w obliczu braku pewności
przeżycia kolejnego dnia. Camus pokazuje de
facto cierpienie z izolacji, a cała konstrukcja fabuły przypomina eksperyment
na szczurach – trzymanie w zamknięciu i obserwacja ich zachowania. Proszę
jednak zauważyć, jak zręcznie Camus odwrócił te role – w tym przypadku to
ludzie są szczurami, natomiast prawdziwe szczury pełnią jedynie funkcję
wektorów drobnoustroju. Szczególne miejsce w książce zajmuje Rieux – lekarz,
któremu z jednej strony przychodzi zmagać się z epidemią, a z drugiej cierpieć
z powodu rozłąki z ukochaną, której nie może odwiedzić. Tej postaci dotyczy
Pana/Pani pytanie i z góry uprzedzę, że nie jestem w stanie na nie
odpowiedzieć. Rieux, rzecz jasna, zachowuje się szlachetnie, przedkładając
własne zdrowie nad zdrowiem innych, natomiast nie jestem w stanie powiedzieć,
czy taka postawa jest słuszna. Gdybym odpowiedział, stawiając sprawę jasno,
zaprzeczyłbym całemu sensowi utworu. Przecież w nim chodzi o to, żeby pokazać
zachowanie ludzi w obliczu katastrofy, a nikt z nas nie jest w stanie
przewidzieć, w jaki sposób postąpi w takiej sytuacji. Z tego powodu nie
potrafię stwierdzić, czy Rieux zachował się słusznie, mogę jednak podkreślić
jedną jego cechę, która jest godna pozazdroszczenia – ciągłe dążenie do celu,
którego osiągnięcie wydaje się niemożliwe, a sama droga wyjątkowo beznadziejna.
Zgodnie ze słowami samego Alberta Camusa – „aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy
walka prowadząca ku szczytom” – to poczucie bezradności popycha ludzi do
nadludzkich czynów. Z tego powodu nie można stwierdzić, czy postępowanie Rieux
wynikało z jego dobrej woli, czy braku nadziei i zrezygnowania. Camus
pozostawia ten dylemat nierozstrzygniętym i ja również takim go widzę.
Skąd
się wziął pomysł na napisanie książki ,,Synowie światłości" i co Pan chce
przekazać czytelnikom w książce?
Jak
większość moich pomysłów na książki – z przypadku. Pewnego dnia natrafiłem w
internecie na krótki artykuł sprzed dziesięciu czy piętnastu lat dotyczący
zwojów z Qumran. Zainteresowała mnie ta opowieść, a fart chciał, że posiadałem
książkę Roberto Giacobbo, w której jeden rozdział poruszał tę historię. Tak to
się zaczęło, a dalsza praca polegała na szukaniu konotacji pomiędzy poszczególnymi
miejscami. Co do drugiej części pytania – chciałem przez swoją powieść
przekazać, że nigdy tak naprawdę nie wiemy, gdzie czeka na nas przygoda. Nie
mamy pojęcia, czy jutro będzie normalnym dniem, czy może początkiem
niezapomnianej historii, o której nigdy byśmy nie śnili. O to chodzi, żeby
codziennie zasypiać z nadzieją, że być może to właśnie jutro odwiedzi nas gość
o egzotycznych rysach i zabierze w podróż, a jeśli nie – cóż – z każdym dniem
nasze szanse wzrastają. Ponadto „Synowie Światłości”, pomimo swej nieco
lapidarnej formy i nieskomplikowanej treści, są opowieścią o tym, jak ze
zdrowym rozsądkiem podchodzić do religii. Nie chciałbym wyjawiać tutaj treści
fabuły, dlatego powiem jedynie, że odpowiedzi na to pytanie należy szukać w
ostatnim rozdziale książki, w rozmowie Olivera i Kate.
Czy
posiada Pan ulubiony cytat z własnej książki lub książek dotychczas przeczytanych
przez Pana i, jeśli można wiedzieć, jak on brzmi?
Autor/ka
pytania pozwoli, że nie będę cytował sam siebie, natomiast jest parę cytatów
innych autorów, które bardzo lubię. Ale skoro mam wybrać jeden, oto on: „Na
takim świecie człowiek może zrobić tylko jedno: znaleźć sobie coś, co będzie
jego własne, naprawdę jego własne i nigdy go nie zawiedzie, a potem ciężko pracować
nad tym i dla tego, bo to mu samo zapłaci za jego trud.” To oczywiście James
Jones i jego „Stąd do wieczności”.
Czy
historia od zawsze jest dla Pana na tyle ważna, że chce Pan poprzez swoje
dzieła zachęcić czytelnika do zgłębiania wiedzy na jej temat?
Problem
z pisaniem książek jest taki, że tworzymy historię, mniej lub bardziej
prawdziwą, która w naszej głowie ma konkretny wydźwięk i brzmi w ten, a nie
inny sposób. Następnie puszczamy ją w świat, do ludzi, o których nie wiemy
kompletnie nic. Nie możemy zatem przewidzieć, jak odbiorą to, co mieliśmy do
powiedzenia. Skąd wiemy, czy tego samego dnia, w którym sięgają po naszą
książkę, nie przydarzyło im się coś przykrego, co sprawi, że podejdą do książki
z negatywnym nastawieniem? I na odwrót – co, jeśli mają bardzo dobry dzień,
przez co ocenią książkę wyżej, niż jest w rzeczywistości warta? Według mnie,
jeśli książka jest dobra, umyka tym problemom, ponieważ jest w stanie trafić do
czytelnika bez względu na jego nastrój. Natomiast wzbudzenie w czytelniku
takiego zainteresowania, które nie kończy się na ostatniej stronie powieści,
tylko trwa dalej, popychając go do poznania lepiej tematu, wydaje mi się
nieprzeciętnym sukcesem. Jeśli chociaż jedna osoba po przeczytaniu mojej
książki wpisała w Google hasła „esseńczycy”, „Qumran”, czy inne związane z jej
tematyką – to jest dla mnie sukces.
Skoro
już jesteśmy przy historii, to czy chciałby Pan móc cofnąć się w czasie? Jeśli
tak to do jakiego okresu i co zmieniłby Pan w przebiegu historii?
Po
części odpowiedziałem już wcześniej na to pytanie. Natomiast jeśli chodzi o to,
co zmieniłbym w historii ludzkości – to trudne zagadnienie. Jestem przekonany,
że każdy bez namysłu poda przynajmniej kilka niechlubnych wydarzeń, które
najchętniej wymazałby z kart historii. Powinniśmy jednak zastanowić się nad
konsekwencjami takich działań. To nie jest tak, że uważam, że nic nie dzieje
się bez przyczyny i, że wszystko ma jakiś cel. Po prostu każda, nawet mała,
zmiana pozornie nic nieznaczącej decyzji podjętej trzysta lat temu może
prowadzić do tego, że jutro obudzimy się w zupełnie innym świecie. To coś w
rodzaju „efektu motyla” na przestrzeni wieków. Trzepot skrzydeł owada kilkaset
lat temu może spowodować huragan we współczesnym świecie. Z tego powodu nie wiem,
czy odważyłbym się cokolwiek zmienić, nawet gdybym miał taką możliwość.
Jak
czytam inspiruje się Pan innymi autorami (Lovecraft, Brown, Camus, Eco), czy
własnych pomysłów brak? Rozumiem, że to początki pisarskiej kariery, ale czy
myśli Pan o stworzeniu własnych niepowtarzalnych światów? Zaznaczam, że nie
znam Pana prozy.
Żeby
nie inspirować się nikim i być zdanym jedynie na swoje pomysły, musiałbym nie
czytać książek innych autorów. W powieściach i opowiadaniach każdego z
wymienionych przez Pana/Panią pisarzy znalazłem coś, co do mnie przemówiło, co
otworzyło mi oczy na pewne sprawy, co ukształtowało poglądy na inne. Nie da się
patrzeć na autora inaczej niż przez pryzmat tego, co czyta. To nie jest tak, że
pewnego dnia wstałem rano, zrobiłem kawę, popatrzyłem na ogród i powiedziałem
do siebie: „a, napiszę sobie książkę”. Przez długi czas trzymałem w głowie tę
ideę, ale zdecydowałem się ją zrealizować dopiero, gdy miałem coś do
powiedzenia. W moim odczuciu pierwsza książka każdego autora zawsze stanowi
wypadkową dwóch rzeczy: tego, co w życiu przeczytał, i tego, co przeżył. Ja w
momencie podjęcia się pisania książki miałem siedemnaście lat, w związku z czym
bazowałem głównie na tym, co przeczytałem. Teraz piszę kolejną powieść,
kontynuację „Synów”, i dostrzegam, w jaki sposób zmienił się mój warsztat. I
mimo, że w tym momencie wydaje mi się, że to, co piszę, to szczyt moich
możliwości pisarskich, to cały czas z tyłu głowy mam myśl, że to nie może być
prawda, to nie może się tak skończyć. I jeśli przyjdzie mi wydać kolejną,
trzecią powieść, to pewnie będzie ona całkowicie inna pod tym względem niż dwie
pozostałe. Ani się obejrzeć, a każda kolejna książka będzie w mniejszym stopniu
odzwierciedleniem tego, co czytam, a w większym tego, co przeżywam i myślę na
co dzień. I wówczas dopiero rozpocznie tworzenie się własnych, niepowtarzalnych
światów.
W
jakich warunkach najbardziej lubi Pan tworzyć?
Lubię
tworzyć aurę izolacji wokół siebie. I nie dotyczy to tylko pisania, ale też
uczenia się, czytania, czy robienia czegokolwiek, co robię dla siebie. Wynika
to z faktu, że nie potrafię się wyłączyć i nie reagować na otoczenie – nie
umiem nie słyszeć i nie widzieć tego, co dzieje się wokół mnie. Trudno
powiedzieć dlaczego, może to rodzaj atawizmu, który każe mi być wiecznie
czujnym? W każdym razie dłuższe przebywanie w pomieszczeniu pełnym ludzi jest
dla mnie męczące. Z tego względu w trakcie pracy cenię sobie spokój, względny
mrok i cichą, spokojną muzykę.
Skąd
pomysł na medycynę weterynaryjną?
To
bardzo proste – nie miałem pojęcia, co robić. Weterynaria daje bardzo duże
możliwości ludziom, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. Po ukończeniu
tych studiów wcale nie trzeba być lekarzem – można zostać na uczelni i
prowadzić pracę naukową, doskonaląc się w wybranej przez siebie dziedzinie. Można
również – zgodnie z nowym prawem – podjąć pracę na uczelni jako pracownik
dydaktyczny, tzn. jedynie uczyć studentów, bez prowadzenia własnych badań. Ja w
przyszłości mam zamiar połączyć praktykę kliniczną z pracą naukową, ale, jeśli
kogoś taka ścieżka kariery nie interesuje, możliwe jest również podjęcie pracy
w inspekcji weterynaryjnej lub w rzeźni. Kiedy jednak zdecydujemy się wykonywać
zawód lekarza weterynarii, mamy mnóstwo specjalizacji do wyboru. W Polsce jest
bodajże siedemnaście programów specjalizacyjnych, które są jednak bardzo ogólne
– na przykład ze specjalizacji zabiegowych mamy do wyboru jedynie chirurgię
ogólną. Ale już we Francji, w której w tym roku odbywałem dwumiesięczne
praktyki, możemy specjalizować się w chirurgii ogólnej, mikrochirurgii,
chirurgii kostno-stawowej i traumatologii. A nic nie stoi na przeszkodzie
wyjechać i podjąć tam pracę. Dla najbardziej ambitnych pozostają specjalizacje
w ramach European College of Veterinary Medicine. Ale trzeba pamiętać, że to
wszystko niepotrzebne – jeśli tylko znamy się na czymś, bo przykładowo
odbyliśmy kilka kursów z danej dziedziny i czujemy się w niej pewnie, możemy
bez żadnego problemu zajmować się czym tylko chcemy. Te studia dają ogromne
możliwości, tylko trzeba wiedzieć, jak je wykorzystać i, zgodnie z cytatem,
który podałem wyżej – „znaleźć sobie coś, co będzie nasze własne, a potem
ciężko pracować nad tym i dla tego”. I pomimo tego, że znalazłem się na tych
studiach niejako z przypadku, nie wybrałbym teraz niczego innego – kompletnie
się wkręciłem.
Która
z powieści Dana Browna przypadła Panu najbardziej do gustu?
Myślę,
że „Cyfrowa twierdza”. Z tego, co pamiętam, to pierwsza powieść Browna, z
czasów, gdy nie był on jeszcze bijącym rekordy popularności autorem
bestsellerów. Być może to zaskakujące, ale im więcej szumu jest wokół
konkretnej książki, tym mniej mnie ona interesuje. Lubię autorów, których sam
odkrywam, którzy są moi. Jednak bez względu na mój wybór wiadomym jest, że jakakolwiek
późniejsza jego książka, „Anioły i demony”, czy „Inferno”, są książkami bez
wątpienia lepszymi, bardziej przemyślanymi i dojrzalszymi. Poza tym – nie wiem,
czy tylko ja tak mam, czy to powszechne zachowanie – ale jeśli jakiś autor
„wypływa” na konkretnej pozycji (w przypadku Browna był to oczywiście „Kod”),
lubię zwrócić swoją uwagę w kierunku pierwszej wydanej książki tego autora – w
ten sposób odkryłem „Cyfrową twierdzę”. Dzięki temu widzę, jak zaczynał, jak
się rozwinął, jak zmienił przez te lata. To cenna nauka na przyszłość.
Co
w twórczości Dana Browna spodobało się Panu najbardziej?
Przede
wszystkim ogromna dawka historii, bardzo zręcznie wpleciona w główny wątek
powieści. Brown w swoich książkach uświadamia nas, że każdy kamień, posąg,
inskrypcja na murze, kolumna, a nawet inna książka („Boska komedia” Dantego)
może być źródłem niezwykłej zagadki, która prowadzi do ogromnych odkryć. Zafascynowała
mnie ta koncepcja i zdecydowałem się nią podążać podczas tworzenia „Synów”. I
chociaż wiem, że moja powieść mogłaby co najwyżej stanowić streszczenie
podobnej powieści stworzonej przez Browna, to mam ukrytą nadzieję, że w jednej
przynajmniej osobie obudzi ona duszę odkrywcy, tak jak to uczyniły książki
Browna ze mną.
Czy
ma Pan już pomysły na następne powieści?
Oczywiście,
na jednej na pewno się nie skończy. Mogę wyjawić, że wydarzenia kolejnej
powieści będą rozgrywać się w swej przeważającej części na południu Francji.
Jednocześnie zapewniam czytelników, że akcja rozpocznie się na pierwszej
stronie, a skończy na ostatniej – bez zbędnych opisów bohaterów, których już
dobrze wszyscy znają. Oprócz tego dopowiem, że będzie mroczniej i nie tak
sielankowo, jak w przypadku „Synów”.
**********
Serdecznie dziękuję Panu Tomaszowi za czas poświęcony na wyczerpujące odpowiedzi na pytania czytelników oraz moje. Mam nadzieję, że dla was powyższy wywiad był również interesujący. Dziękuję też wszystkim, którzy chcieli wziąć udział w Herbatce Autorskiej i sami zadali tak ciekawe pytania. Za najciekawsze pytanie, które zostanie nagrodzone egzemplarzem "Synów światłości", autor uznał pytanie:
"Co Pan uważa na temat książki Alberta Camusa, pt.: ,,Dżuma", która jest lekturą szkolną w szkołach średnich i o tym, że praca może być równocześnie pasją i obowiązkiem, a pomoc innym jest o wiele ważniejsza od własnego zdrowia?"
Autor wybierając zwycięzcę powiedział: "Wybieram
pytanie numer 3 (autorką jest Daria Modrzejewska), ponieważ kompletnie mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, że
ktoś poruszy tak poważną tematykę w rozmowie ze mną. Dziękuję za możliwość
wyrażenia swojego zdania w tej kwestii i z przyjemnością proszę o nagrodzenie
Autora/Autorki pytania moją książką. Liczę również na jej opinię o niej.
Dziękuję! "
Panią Darię bardzo proszę o kontakt mailowy pod adres marysia.17.s@gmail.com.
Panią Darię bardzo proszę o kontakt mailowy pod adres marysia.17.s@gmail.com.
Serdecznie gratuluję!
Ciekawy i obszerny wywiad. Dzięki.
OdpowiedzUsuń