Przejdź do głównej zawartości

Herbatka autorska z... Tomaszem Serzysko



"Urodzony w Wałbrzychu 4 lutego 1997 roku. Tam ukończył I Liceum Ogólnokształcące im. Ignacego Paderewskiego, po czym rozpoczął studia na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, gdzie mieszka i studiuje do dziś. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczął w liceum, gdy fascynacja opowiadaniami Howarda Phillipsa Lovecrafta zaowocowała pierwszymi utworami obfitującymi w plugastwa na kształt dzieł mistrza grozy. Po kilku miesiącach, oczarowany esejami Alberta Camusa i Umberto Eco, zdecydował się skierować ku temu gatunkowi literackiemu. Mniej więcej w tym czasie, jako sposób na oderwanie od poważnej tematyki poruszanej przez romańskich autorów, powstała powieść przygodowa, pt.: „Synowie Światłości”, inspirowana prozą Dana Browna. Jest to więc próba zapewnienia Czytelnikom rozrywki i sposobu na odetchnięcie od trudów dnia codziennego, ale również pozycja mająca zasiać w nich ziarno zainteresowania historią i zachęcić do jej zgłębiania. Obecnie pracuje nad kolejnym utworem, z jednej strony całkowicie różnym od „Synów Światłości”, z drugiej natomiast bliższym jego codziennej pracy i pasji, jaką jest medycyna weterynaryjna. W między czasie ucieka myślami do odległych krain, pisząc kolejne opowieści niesamowite na kształt dzieł H. P. Lovecrafta."

W taki sposób Wydawnictwo WasPos opowiada o jednym z autorów, którego ma pod swoimi skrzydłami, a który jest bohaterem dzisiejszego wywiadu. Czy już wiecie o kim mowa? Tak :) To Tomasz Serzysko :)
Zapraszam was na bardzo wyczerpujący wywiad z autorem, oczywiście wśród panującej słoty pod kocykiem i przy filiżance herbaty 😊.


Jaki jest Pana ulubiony film z cyklu o Indianie Jonesie?

Myślę, że "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki". Wiem, że powszechnie nie jest ona postrzegana jako najlepsza z części, ale ja czuję do niej sentyment. Nie ze względu na to, że w jakikolwiek sposób dostrzegam w nim lepszą grę aktorską Harrisona Forda, czy akcja jest bardziej porywająca niż w przypadku pozostałych części, ale dlatego, że dzięki temu filmowi usłyszałem po raz pierwszy o całej serii. Ponadto rzadko zdarza się, żeby autorzy wrócili do cyklu po tak długiej przerwie – dziewiętnastu latach! Według mnie to niesamowite, że potrafili odtworzyć ten sam klimat po tak długim czasie. Zawsze zastanawiało mnie, co czuł Harrison Ford i Steven Spielberg, spotykając się po raz kolejny na planie i wracając do przygód Indiany, z pewnością musiało to być dla nich niezwykłe uczucie. Z tego, co wiem, niedługo ma ukazać się kolejna część. Ciekawi mnie, jaki temat podejmą tym razem.


Gdyby mógł Pan przenieść się w czasie, to do jakiego okresu historycznego, epoki, przeniósłby się Pan najchętniej i dlaczego?

Podzieliłbym pytanie na dwie części – do jakiej epoki cofnąłbym się jako obserwator i w jakiej chciałbym żyć – bo to dwie różne kwestie w moim przypadku. Za bardzo cenię zdobycze cywilizacyjne i postęp medycyny, żeby przenieść się do odległych okresów historii, w których średnia życia oscylowała między trzydziestoma a czterdziestoma pięcioma latami. Śmierć w tym wieku nie brzmi wystarczająco pociągająco, żeby zachęcić mnie do życia w takich czasach. Nie zmienia to faktu, że każdy z pewnością marzyłby, by być przy przełomowych wydarzeniach ludzkości. Ja jednak mam inną fantazję – bardzo chciałbym przenieść się do różnych okresów na przestrzeni wieków, żeby usłyszeć, jak brzmiały wówczas języki – chciałbym dowiedzieć się, jak w starożytności brzmiały język egipski, grecki, starofrancuski, czy łacina. Wiem, że w Internecie jest wiele nagrań, na których językoznawcy próbują odtworzyć prawidłowy akcent, ale to tylko próby. Usłyszeć zwyczajną, codzienną rozmowę dwóch Mezopotamczyków – to byłoby coś! Jednakże, zgodnie z tym, co powiedział Stephen Hawking, „najlepszym dowodem, jaki posiadamy na to, że podróż w czasie nie jest możliwa i nigdy nie będzie, jest to, że nie przeżywamy dziś najazdu hord turystów z przyszłości.”


Co Pan uważa na temat książki Alberta Camusa, pt.: ,,Dżuma", która jest lekturą szkolną w szkołach średnich i o tym, że praca może być równocześnie pasją i obowiązkiem, a pomoc innym jest o wiele ważniejsza od własnego zdrowia?

To temat rzeka, który idealnie pasowałby na rozprawkę maturalną. Nie zmienia to faktu, że pytanie jest bardzo interesujące i warte poświęcenia chwili uwagi. Samą książkę Camusa bardzo lubię, to jedna z tych, które na długo zapadają w pamięć. Nie tylko dlatego, że porusza ważną tematykę zachowania się człowieka w sytuacji kryzysowej, ale także ze względu na chłodny sposób narracji i opisu życia w obliczu katastrofy. Camus z jednej strony ukazuje w niej nieszczęście społeczności, której cały świat w jednej chwili uległ skurczeniu do tych kilku ulic pojedynczego miasta, a z drugiej pokazuje tragizm jednostek, którzy żyją w takim świecie. Niektórym przychodzi to z łatwością, adaptują się, zmieniają albo po prostu odsłaniają to, kim naprawdę są (Autor/ka pytania powinna kojarzyć, o którą postać mi chodzi) lub cierpią w obliczu braku pewności przeżycia kolejnego dnia. Camus pokazuje de facto cierpienie z izolacji, a cała konstrukcja fabuły przypomina eksperyment na szczurach – trzymanie w zamknięciu i obserwacja ich zachowania. Proszę jednak zauważyć, jak zręcznie Camus odwrócił te role – w tym przypadku to ludzie są szczurami, natomiast prawdziwe szczury pełnią jedynie funkcję wektorów drobnoustroju. Szczególne miejsce w książce zajmuje Rieux – lekarz, któremu z jednej strony przychodzi zmagać się z epidemią, a z drugiej cierpieć z powodu rozłąki z ukochaną, której nie może odwiedzić. Tej postaci dotyczy Pana/Pani pytanie i z góry uprzedzę, że nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć. Rieux, rzecz jasna, zachowuje się szlachetnie, przedkładając własne zdrowie nad zdrowiem innych, natomiast nie jestem w stanie powiedzieć, czy taka postawa jest słuszna. Gdybym odpowiedział, stawiając sprawę jasno, zaprzeczyłbym całemu sensowi utworu. Przecież w nim chodzi o to, żeby pokazać zachowanie ludzi w obliczu katastrofy, a nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, w jaki sposób postąpi w takiej sytuacji. Z tego powodu nie potrafię stwierdzić, czy Rieux zachował się słusznie, mogę jednak podkreślić jedną jego cechę, która jest godna pozazdroszczenia – ciągłe dążenie do celu, którego osiągnięcie wydaje się niemożliwe, a sama droga wyjątkowo beznadziejna. Zgodnie ze słowami samego Alberta Camusa – „aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom” – to poczucie bezradności popycha ludzi do nadludzkich czynów. Z tego powodu nie można stwierdzić, czy postępowanie Rieux wynikało z jego dobrej woli, czy braku nadziei i zrezygnowania. Camus pozostawia ten dylemat nierozstrzygniętym i ja również takim go widzę.


Skąd się wziął pomysł na napisanie książki ,,Synowie światłości" i co Pan chce przekazać czytelnikom w książce?

Jak większość moich pomysłów na książki – z przypadku. Pewnego dnia natrafiłem w internecie na krótki artykuł sprzed dziesięciu czy piętnastu lat dotyczący zwojów z Qumran. Zainteresowała mnie ta opowieść, a fart chciał, że posiadałem książkę Roberto Giacobbo, w której jeden rozdział poruszał tę historię. Tak to się zaczęło, a dalsza praca polegała na szukaniu konotacji pomiędzy poszczególnymi miejscami. Co do drugiej części pytania – chciałem przez swoją powieść przekazać, że nigdy tak naprawdę nie wiemy, gdzie czeka na nas przygoda. Nie mamy pojęcia, czy jutro będzie normalnym dniem, czy może początkiem niezapomnianej historii, o której nigdy byśmy nie śnili. O to chodzi, żeby codziennie zasypiać z nadzieją, że być może to właśnie jutro odwiedzi nas gość o egzotycznych rysach i zabierze w podróż, a jeśli nie – cóż – z każdym dniem nasze szanse wzrastają. Ponadto „Synowie Światłości”, pomimo swej nieco lapidarnej formy i nieskomplikowanej treści, są opowieścią o tym, jak ze zdrowym rozsądkiem podchodzić do religii. Nie chciałbym wyjawiać tutaj treści fabuły, dlatego powiem jedynie, że odpowiedzi na to pytanie należy szukać w ostatnim rozdziale książki, w rozmowie Olivera i Kate.


Czy posiada Pan ulubiony cytat z własnej książki lub książek dotychczas przeczytanych przez Pana i, jeśli można wiedzieć, jak on brzmi?

Autor/ka pytania pozwoli, że nie będę cytował sam siebie, natomiast jest parę cytatów innych autorów, które bardzo lubię. Ale skoro mam wybrać jeden, oto on: „Na takim świecie człowiek może zrobić tylko jedno: znaleźć sobie coś, co będzie jego własne, naprawdę jego własne i nigdy go nie zawiedzie, a potem ciężko pracować nad tym i dla tego, bo to mu samo zapłaci za jego trud.” To oczywiście James Jones i jego „Stąd do wieczności”.


Czy historia od zawsze jest dla Pana na tyle ważna, że chce Pan poprzez swoje dzieła zachęcić czytelnika do zgłębiania wiedzy na jej temat?

Problem z pisaniem książek jest taki, że tworzymy historię, mniej lub bardziej prawdziwą, która w naszej głowie ma konkretny wydźwięk i brzmi w ten, a nie inny sposób. Następnie puszczamy ją w świat, do ludzi, o których nie wiemy kompletnie nic. Nie możemy zatem przewidzieć, jak odbiorą to, co mieliśmy do powiedzenia. Skąd wiemy, czy tego samego dnia, w którym sięgają po naszą książkę, nie przydarzyło im się coś przykrego, co sprawi, że podejdą do książki z negatywnym nastawieniem? I na odwrót – co, jeśli mają bardzo dobry dzień, przez co ocenią książkę wyżej, niż jest w rzeczywistości warta? Według mnie, jeśli książka jest dobra, umyka tym problemom, ponieważ jest w stanie trafić do czytelnika bez względu na jego nastrój. Natomiast wzbudzenie w czytelniku takiego zainteresowania, które nie kończy się na ostatniej stronie powieści, tylko trwa dalej, popychając go do poznania lepiej tematu, wydaje mi się nieprzeciętnym sukcesem. Jeśli chociaż jedna osoba po przeczytaniu mojej książki wpisała w Google hasła „esseńczycy”, „Qumran”, czy inne związane z jej tematyką – to jest dla mnie sukces.


Skoro już jesteśmy przy historii, to czy chciałby Pan móc cofnąć się w czasie? Jeśli tak to do jakiego okresu i co zmieniłby Pan w przebiegu historii?

Po części odpowiedziałem już wcześniej na to pytanie. Natomiast jeśli chodzi o to, co zmieniłbym w historii ludzkości – to trudne zagadnienie. Jestem przekonany, że każdy bez namysłu poda przynajmniej kilka niechlubnych wydarzeń, które najchętniej wymazałby z kart historii. Powinniśmy jednak zastanowić się nad konsekwencjami takich działań. To nie jest tak, że uważam, że nic nie dzieje się bez przyczyny i, że wszystko ma jakiś cel. Po prostu każda, nawet mała, zmiana pozornie nic nieznaczącej decyzji podjętej trzysta lat temu może prowadzić do tego, że jutro obudzimy się w zupełnie innym świecie. To coś w rodzaju „efektu motyla” na przestrzeni wieków. Trzepot skrzydeł owada kilkaset lat temu może spowodować huragan we współczesnym świecie. Z tego powodu nie wiem, czy odważyłbym się cokolwiek zmienić, nawet gdybym miał taką możliwość.


Jak czytam inspiruje się Pan innymi autorami (Lovecraft, Brown, Camus, Eco), czy własnych pomysłów brak? Rozumiem, że to początki pisarskiej kariery, ale czy myśli Pan o stworzeniu własnych niepowtarzalnych światów? Zaznaczam, że nie znam Pana prozy.

Żeby nie inspirować się nikim i być zdanym jedynie na swoje pomysły, musiałbym nie czytać książek innych autorów. W powieściach i opowiadaniach każdego z wymienionych przez Pana/Panią pisarzy znalazłem coś, co do mnie przemówiło, co otworzyło mi oczy na pewne sprawy, co ukształtowało poglądy na inne. Nie da się patrzeć na autora inaczej niż przez pryzmat tego, co czyta. To nie jest tak, że pewnego dnia wstałem rano, zrobiłem kawę, popatrzyłem na ogród i powiedziałem do siebie: „a, napiszę sobie książkę”. Przez długi czas trzymałem w głowie tę ideę, ale zdecydowałem się ją zrealizować dopiero, gdy miałem coś do powiedzenia. W moim odczuciu pierwsza książka każdego autora zawsze stanowi wypadkową dwóch rzeczy: tego, co w życiu przeczytał, i tego, co przeżył. Ja w momencie podjęcia się pisania książki miałem siedemnaście lat, w związku z czym bazowałem głównie na tym, co przeczytałem. Teraz piszę kolejną powieść, kontynuację „Synów”, i dostrzegam, w jaki sposób zmienił się mój warsztat. I mimo, że w tym momencie wydaje mi się, że to, co piszę, to szczyt moich możliwości pisarskich, to cały czas z tyłu głowy mam myśl, że to nie może być prawda, to nie może się tak skończyć. I jeśli przyjdzie mi wydać kolejną, trzecią powieść, to pewnie będzie ona całkowicie inna pod tym względem niż dwie pozostałe. Ani się obejrzeć, a każda kolejna książka będzie w mniejszym stopniu odzwierciedleniem tego, co czytam, a w większym tego, co przeżywam i myślę na co dzień. I wówczas dopiero rozpocznie tworzenie się własnych, niepowtarzalnych światów.


W jakich warunkach najbardziej lubi Pan tworzyć?

Lubię tworzyć aurę izolacji wokół siebie. I nie dotyczy to tylko pisania, ale też uczenia się, czytania, czy robienia czegokolwiek, co robię dla siebie. Wynika to z faktu, że nie potrafię się wyłączyć i nie reagować na otoczenie – nie umiem nie słyszeć i nie widzieć tego, co dzieje się wokół mnie. Trudno powiedzieć dlaczego, może to rodzaj atawizmu, który każe mi być wiecznie czujnym? W każdym razie dłuższe przebywanie w pomieszczeniu pełnym ludzi jest dla mnie męczące. Z tego względu w trakcie pracy cenię sobie spokój, względny mrok i cichą, spokojną muzykę.


Skąd pomysł na medycynę weterynaryjną?

To bardzo proste – nie miałem pojęcia, co robić. Weterynaria daje bardzo duże możliwości ludziom, którzy nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem. Po ukończeniu tych studiów wcale nie trzeba być lekarzem – można zostać na uczelni i prowadzić pracę naukową, doskonaląc się w wybranej przez siebie dziedzinie. Można również – zgodnie z nowym prawem – podjąć pracę na uczelni jako pracownik dydaktyczny, tzn. jedynie uczyć studentów, bez prowadzenia własnych badań. Ja w przyszłości mam zamiar połączyć praktykę kliniczną z pracą naukową, ale, jeśli kogoś taka ścieżka kariery nie interesuje, możliwe jest również podjęcie pracy w inspekcji weterynaryjnej lub w rzeźni. Kiedy jednak zdecydujemy się wykonywać zawód lekarza weterynarii, mamy mnóstwo specjalizacji do wyboru. W Polsce jest bodajże siedemnaście programów specjalizacyjnych, które są jednak bardzo ogólne – na przykład ze specjalizacji zabiegowych mamy do wyboru jedynie chirurgię ogólną. Ale już we Francji, w której w tym roku odbywałem dwumiesięczne praktyki, możemy specjalizować się w chirurgii ogólnej, mikrochirurgii, chirurgii kostno-stawowej i traumatologii. A nic nie stoi na przeszkodzie wyjechać i podjąć tam pracę. Dla najbardziej ambitnych pozostają specjalizacje w ramach European College of Veterinary Medicine. Ale trzeba pamiętać, że to wszystko niepotrzebne – jeśli tylko znamy się na czymś, bo przykładowo odbyliśmy kilka kursów z danej dziedziny i czujemy się w niej pewnie, możemy bez żadnego problemu zajmować się czym tylko chcemy. Te studia dają ogromne możliwości, tylko trzeba wiedzieć, jak je wykorzystać i, zgodnie z cytatem, który podałem wyżej – „znaleźć sobie coś, co będzie nasze własne, a potem ciężko pracować nad tym i dla tego”. I pomimo tego, że znalazłem się na tych studiach niejako z przypadku, nie wybrałbym teraz niczego innego – kompletnie się wkręciłem.


Która z powieści Dana Browna przypadła Panu najbardziej do gustu?

Myślę, że „Cyfrowa twierdza”. Z tego, co pamiętam, to pierwsza powieść Browna, z czasów, gdy nie był on jeszcze bijącym rekordy popularności autorem bestsellerów. Być może to zaskakujące, ale im więcej szumu jest wokół konkretnej książki, tym mniej mnie ona interesuje. Lubię autorów, których sam odkrywam, którzy są moi. Jednak bez względu na mój wybór wiadomym jest, że jakakolwiek późniejsza jego książka, „Anioły i demony”, czy „Inferno”, są książkami bez wątpienia lepszymi, bardziej przemyślanymi i dojrzalszymi. Poza tym – nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy to powszechne zachowanie – ale jeśli jakiś autor „wypływa” na konkretnej pozycji (w przypadku Browna był to oczywiście „Kod”), lubię zwrócić swoją uwagę w kierunku pierwszej wydanej książki tego autora – w ten sposób odkryłem „Cyfrową twierdzę”. Dzięki temu widzę, jak zaczynał, jak się rozwinął, jak zmienił przez te lata. To cenna nauka na przyszłość.


Co w twórczości Dana Browna spodobało się Panu najbardziej?

Przede wszystkim ogromna dawka historii, bardzo zręcznie wpleciona w główny wątek powieści. Brown w swoich książkach uświadamia nas, że każdy kamień, posąg, inskrypcja na murze, kolumna, a nawet inna książka („Boska komedia” Dantego) może być źródłem niezwykłej zagadki, która prowadzi do ogromnych odkryć. Zafascynowała mnie ta koncepcja i zdecydowałem się nią podążać podczas tworzenia „Synów”. I chociaż wiem, że moja powieść mogłaby co najwyżej stanowić streszczenie podobnej powieści stworzonej przez Browna, to mam ukrytą nadzieję, że w jednej przynajmniej osobie obudzi ona duszę odkrywcy, tak jak to uczyniły książki Browna ze mną.


Czy ma Pan już pomysły na następne powieści?

Oczywiście, na jednej na pewno się nie skończy. Mogę wyjawić, że wydarzenia kolejnej powieści będą rozgrywać się w swej przeważającej części na południu Francji. Jednocześnie zapewniam czytelników, że akcja rozpocznie się na pierwszej stronie, a skończy na ostatniej – bez zbędnych opisów bohaterów, których już dobrze wszyscy znają. Oprócz tego dopowiem, że będzie mroczniej i nie tak sielankowo, jak w przypadku „Synów”.

**********

Serdecznie dziękuję Panu Tomaszowi za czas poświęcony na wyczerpujące odpowiedzi na pytania czytelników oraz moje. Mam nadzieję, że dla was powyższy wywiad był również interesujący. Dziękuję też wszystkim, którzy chcieli wziąć udział w Herbatce Autorskiej i sami zadali tak ciekawe pytania. Za najciekawsze pytanie, które zostanie nagrodzone egzemplarzem "Synów światłości", autor uznał pytanie:


"Co Pan uważa na temat książki Alberta Camusa, pt.: ,,Dżuma", która jest lekturą szkolną w szkołach średnich i o tym, że praca może być równocześnie pasją i obowiązkiem, a pomoc innym jest o wiele ważniejsza od własnego zdrowia?"

Autor wybierając zwycięzcę powiedział: "Wybieram pytanie numer 3 (autorką jest Daria Modrzejewska), ponieważ kompletnie mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się, że ktoś poruszy tak poważną tematykę w rozmowie ze mną. Dziękuję za możliwość wyrażenia swojego zdania w tej kwestii i z przyjemnością proszę o nagrodzenie Autora/Autorki pytania moją książką. Liczę również na jej opinię o niej. Dziękuję! "

Panią Darię bardzo proszę o kontakt mailowy pod adres marysia.17.s@gmail.com.


Serdecznie gratuluję!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Opowieść niewiernej

  "Ewa i Maciej są małżeństwem. Nie z jakiejś wielkiej miłości, ale dlatego, że tak wyszło, tak wypadało, tak jest rozsądniej i łatwiej żyć. Dość szybko w ich związku pojawiają się problemy dnia codziennego, narasta frustracja i złość. Problem polega na tym, że na naprawieniu relacji zależy tylko Ewie. Czy warto walczyć o związek mimo wszystko?" * ** Tytuł:  Opowieść niewiernej Autor:  Magdalena Witkiewicz Wydawnictwo:  W.A.B. Ilość stron:  320 *** Odkąd tylko pamiętam marzyłam o tym, żeby założyć rodzinę. Żeby mieć męża, dzieci, kiedyś może nawet i dom. Taki dom, w którym wszyscy będą czuli się dobrze, będą chciani, kochani i dobrze zaopiekowani. Dzieci miało być dużo. Moja dziecięca wyobraźnia podpowiadała mi, że ma być ich tyle ile imion mi się podoba. Później już dorosłość i realne patrzenie na sprawy zweryfikowało te marzenia do bardziej realnych liczb. I chyba mi się udaje. Wyszłam za moją największa i jedyną prawdziwą miłość, a teraz na podłodze w pokoju, swoim zielony

Podróże Julki i Krzysia - Zamki Polski Południowej

* ** Tytuł:  Podróże Julki i Krzysia - Zamki Polski Południowej Autor:  Marek Marcinowski Wydawnictwo:  Anatta Ilość stron:  34 ISBN:  978-83-958585-5-0 *** Moi Kochani! Już niebawem, za 5 dni będzie miała miejsce premiera wspaniałej książki. Czy pamiętacie Ekoliski, Kosmoliski i historię Andrew Fresheta? Jeśli nie, to będziecie musieli koniecznie nadrobić, a nadrabiania zdaje się że będzie coraz więcej bo autor - pan Marek Marcinowski - nabrał potężnego rozpędu w swojej pisarskiej karierze i wydaje książkę za książką, a kolejne ciągle przygotowuje! I właśnie tutaj mowa o jego najnowszej książce, którą KsiążkoMania objęła patronatem medialnym. To kolejna książka dla dzieci, ale tym razem już nie z liskami w roli głównej. Bohaterami są Julka i Krzyś, którzy udają się w podróż po Polsce Południowej - a dokładniej jej zamkach. Cała trasa naszych bohaterów prezentuje się bardzo ambitnie, a znalazły się na niej między innymi takie obiekty jak Zamek Książ, Zamek na Wawelu, Zamek Łańcucie czy

Czerwony lód [Recenzja patronacka]

"Sierż. szt. Szadurski po policyjnej akcji w rezerwacie Beka otrzymuje wezwanie na miejsce zdarzenia do zakładu produkującego mrożonki w Szelewie. Podłoga na hali produkcyjnej zalana jest ludzką krwią. Brak ciała oraz nagrań z monitoringu od samego początku komplikuje śledztwo.  Po odnalezieniu ciała brygadzistki zostają utworzone trzy grupy śledcze. Szadurski pod ścisłym nadzorem naczelnika i prokuratora prowadzi sprawę, w której napotyka liczne komplikacje: nie tylko dyrekcja manipuluje dowodami i zeznaniami pracowników obecnych feralnej nocy na terenie zakładu, ale także jeden z istotnych świadków umiera. Morderstwo brygadzistki wywiera na Szadego większy wpływ niż przypuszczał, co powoli prowadzi go na dno. Z czasem, przez niewiarygodne zeznania oraz podkładane dowody, jest zmuszony korzystać z niekonwencjonalnych metod. Co takiego ukrywa zarząd firmy, że jest gotowy poświęcić ludzkie życia, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Czy Szademu uda się znaleźć zabójcę?