Przejdź do głównej zawartości

Gulu. Pamiętne lato



"Rok 1981, Belmont Bay, małe miasteczko na wschodzie USA. Na Jima Stanforda, nieśmiałego, otyłego czternastolatka, uwzięła się grupa szkolnych bandziorów, nauczyciel kultury fizycznej, a nawet dyrektor szkoły. Prześladowcy Jima wciąż dają mu się we znaki, a jego sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. Pewnego dnia podczas ucieczki przed napastnikami dzieje się coś trudnego do wytłumaczenia – nastolatek zostaje uratowany przez Gulu, tajemniczą postać, która kusi go obietnicą zmiany życia na lepsze. Jim przyjmuje tę nieoczekiwaną pomoc i odtąd każdy, kto z nim zadrze, może stać się ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Gdy chłopak zauważy w końcu, jak wiele ofiar pochłaniają rozpętane przez niego wydarzenia, na uratowanie Belmont Bay może być już za późno…"

***

Tytuł: Gulu. Pamiętne lato
Autor: Julius Throne
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 794
ISBN: 978-83-8147-594-5

***

Siedzę nad otwartym plikiem i zastanawiam się jak rozpocząć tę recenzję. W głowie mam wiele myśli a lektura tej książki jakoś nie pozwala mi przejść do następnych, które czekają  w kolejce na przeczytanie... Może zacznijmy najpierw od tego co trafia w nasze dłonie. Julius Throne napisał książkę bardzo dużą objętościowo. Tom trzymany przeze mnie w dłoniach liczy 794 strony i jest naprawdę gruby. Z tego powodu ubolewałam bardzo nad tym, że nie jestem tej książki w stanie nigdzie z sobą wziąć, bo albo nie mieściła się do torebki, albo jeśli już udało się ją jakoś zmieścić - było mi tak ciężko, że z bólem serca ją wyjmowałam. Zwykłam nosić książki wszędzie z sobą i jeśli już jakąś czytam, to staram się to robić gdzie tylko mogę. Ponieważ nie lubię zaczynać książek i nie kończyć od razu, to tutaj musiałam poczekać na odpowiedni moment, kiedy wiedziałam, że będę dłużej w domu. Choć duże tomy zwykle podbijają moje serca, to pod względem wygody nie są zbyt praktyczne.

Okładka książki jest... Ognista. Bardzo ognista. I myślę, że cała oprawa graficzna jest jak najbardziej trafiona w punkt (po przeczytaniu myślę, że każdy będzie wiedział o czym mówię). Czcionka też nie jest standardową używaną zwykle w powieściach, ale jest bardzo przyjemna dla oka. Książkę Juliusa Throne czyta się bardzo szybko pomimo dużej ilości stron, dlatego przyznam, że w kilka godzin pochłonęłam ponad 500 stron. Świadczy to o wyjątkowej przystępności języka oraz o ciekawie skonstruowanej fabule.

Sam rys fabuły został już nakreślony przez wydawnictwo, więc postaram się na tym nie skupiać. Czytelnik tym razem do rąk dostaje thriller. I nie mogę powiedzieć, żeby to był przeciętny thriller czy jakiś z rodzaju tych "oklepanych" jeśli chodzi o samą konstrukcję i motywy. Głęboko czuję, że autor mocno inspirował się twórczością Stephena Kinga i myślę, że mistrz powieści grozy tej książki by się nie powstydził. Głównym motywem, który zostaje przedstawiony czytelnikowi jest nękanie. Jim Stanford, chłopak o bardzo dobrym sercu, staje się obiektem drwin, pogróżek, nękania, przemocy i to nie tylko ze strony swoich rówieśników, ale też innych osób. Przyczyna jest zapewne dość powszechna, chłopak jest bowiem nieco otyły. Warto wspomnieć, że cała historia toczy się w latach 80. ubiegłego stulecia, więc osoby takie były nieco inaczej postrzegane w środowisku, w którym się znajdowały. Czyta się te wszystkie momenty nie łatwo, ponieważ czyny jakich wobec Jima dopuszczają się jego oprawcy są przykre, bolesne i często również okrutne. 

Pomimo tego wszystkiego chłopak stara się żyć normalnie, próbuje znaleźć przyjaciół i bardzo mocno szuka miłości. Jeden dzień, jedna decyzja sprawiają, że wszystko zaczyna wyglądać inaczej niż wyglądało do tej pory. Jedna postać. Gulu. Co takiego się stanie? Jest to dobre pytanie i myślę, że warto się przekonać jaki będzie dalszy bieg wydarzeń. Co wrażliwszym natomiast nie polecam czytać od tego momentu książki wieczorami. Mnie dreszcze częstokroć przebiegały po plecach, ale nie potrafiłam się powstrzymać od pochłaniania kolejnych stron. Można stąd łatwo wywnioskować, że książka mocno trafiła w mój gust - i rzeczywiście tak było. Do pewnych tematów przytoczonych uważam, że trzeba podejść ze sporym dystansem, ale ponieważ literaturę uważam za sztukę, to ten dystans już udało mi się nabyć. Chciałabym serdecznie pogratulować autorowi tak dobrego wykreowania świata oraz bohaterów jakich w nim umieścił - są dopieszczeni w najmniejszych detalach, są wyjątkowo autentyczni i realni.

Za możliwość zrecenzowania książki bardzo dziękuję panu Juliusowi Throne oraz Wydawnictwu Novae Res.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kilka słów

Początek nowego miesiąca to dobry czas na to, aby pewne rzeczy zacząć na nowo, aby podjąć pewne decyzje. I choć zaczynam tak, jakbym chciała wprowadzić w recenzję książki, to wcale nie to mam ma myśli. Dziwne, prawda? W końcu tutaj zajmuję się głównie książkami, piszę tylko o nich. Lektura ostatniej książki pomogła mi w podjęciu pewnych decyzji. Oczywiście czynników było więcej, natomiast najważniejsza jest ta decyzja. Postanowiłam zatrzymać się na chwilę w działalności recenzenckiej. Być może nie wrócę już do tego i zawieszę to konto całkowicie. Nie zamykam sobie też drzwi i zostawiam jednak możliwość powrotu. Czy w takiej formie jak teraz? Zobaczymy. Nie wiem jeszcze co będzie.  Nie jest mi z tym łatwo. Włożyłam w te kilka lat dużo mojej energii i starałam się dawać też całe moje serce, dlatego podjęcie decyzji zajęło mi dużo czasu. Chcę jednak być fair wobec czytelników i wydawnictw, a nie motać się jak w pajęczej sieci. Zostało mi jeszcze do zrecenzowania 9 książek i bardzo się...

Synowie światłości [Recenzja patronacka]

" Oliver Monroe, młody profesor archeologii na znanej amerykańskiej uczelni, prowadzi spokojne, wręcz monotonne życie. Powoli wypala się zawodowo – pasja naukowa, która do tej pory przynosiła mu satysfakcję, teraz zaczyna go nużyć. Pewnego dnia do gabinetu Olivera przychodzi mężczyzna, który składa mu niecodzienną propozycję. Oliver złakniony przerwania uniwersyteckiej rutyny – zgadza się, nie podejrzewając, jak wielki błąd popełnia. Od tej chwili jego życie zmienia się nie do poznania. Zostaje wplątany w intrygę, a analizując to, co od dłuższego czasu skryte za kurtyną kłamstw, wpada na trop spisku uknutego niemal dwa tysiące lat temu… spisku, który może zniszczyć istniejący porządek na ziemi. Wraz z Kate Evans, uroczą profesor historii sztuki, Monroe podróżuje od zagadki do zagadki, nieuchronnie zmierzając do wielkiego finału, ale… jego sukces nie jest przesądzony, a po drodze przyjdzie mu narazić bliskich sobie ludzi. Czy podoła wyzwaniu – czy strzeżony przez wieki...

Czerwony lód [Recenzja patronacka]

"Sierż. szt. Szadurski po policyjnej akcji w rezerwacie Beka otrzymuje wezwanie na miejsce zdarzenia do zakładu produkującego mrożonki w Szelewie. Podłoga na hali produkcyjnej zalana jest ludzką krwią. Brak ciała oraz nagrań z monitoringu od samego początku komplikuje śledztwo.  Po odnalezieniu ciała brygadzistki zostają utworzone trzy grupy śledcze. Szadurski pod ścisłym nadzorem naczelnika i prokuratora prowadzi sprawę, w której napotyka liczne komplikacje: nie tylko dyrekcja manipuluje dowodami i zeznaniami pracowników obecnych feralnej nocy na terenie zakładu, ale także jeden z istotnych świadków umiera. Morderstwo brygadzistki wywiera na Szadego większy wpływ niż przypuszczał, co powoli prowadzi go na dno. Z czasem, przez niewiarygodne zeznania oraz podkładane dowody, jest zmuszony korzystać z niekonwencjonalnych metod. Co takiego ukrywa zarząd firmy, że jest gotowy poświęcić ludzkie życia, aby prawda nigdy nie wyszła na jaw? Czy Szademu uda się znaleźć zabójcę?...