"Gdy Beth, Megan i Joanne poznały się na londyńskim uniwersytecie, mimo dzielących je różnic szybko stały się nierozłącznymi przyjaciółkami, gotowymi zrobić dla siebie nawzajem wszystko. Zgodziły się nawet zachować w tajemnicy wstrząsające wydarzenia z pewnej nocy.
Teraz są po czterdziestce i prowadzą udane życie. Jednak kłamstwa i skrywane latami mroczne sekrety z przeszłości na każdej z nich odcisnęły piętno. Wiedziona wyrzutami sumienia Megan postanawia zrzucić z siebie ciężar i wyjawić swojej życiowej partnerce prawdę o tamtej feralnej nocy sprzed dwudziestu lat. Ich poukładane życie może zamienić się w koszmar..."
***
Tytuł: Fatalne kłamstwo
Autor: Valerie Keogh
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 304
ISBN: 978-83-287-1619-3
***
"Fatalne kłamstwo" to powieść, o której już przed premierą zrobiło się dość głośno. Zastanowił mnie mocno jej fenomen i sama postanowiłam zapoznać się z jej treścią. Bardzo lubię czytać thrillery psychologiczne i tak naprawdę każda kolejna lektura to dla mnie przyjemność.
Książka nie jest obszerna, można przeczytać ją "na raz", mnie również jej lektura nie zajęła dużo czasu. Jest to historia trzech bohaterek - Joanne, Megan i Beth, dziewczyn, które poznały się na studiach i od tamtej pory aż do dorosłości utrzymywały ze sobą relacje. W przeszłości jednak, zaraz po zakończeniu studiów, zdarzyło się coś co wpłynęło na wszystkie najważniejsze decyzje życiowe jakie później podjęły. Tylko... Czy to zdarzenie faktycznie było tym czym było w rzeczywistości?
Tak naprawdę, to tych fatalnych kłamstw jest tutaj bardzo dużo i nie wiem, które z nich jest bardziej fatalne od którego. Zrobiłam sobie bardzo duże nadzieje na tę książkę i prawie do samego końca czytałam ją niestety bez większych emocji. Ale sam koniec, nadrabia za całość. Jest tak nieprzewidywalny, tak zaskakujący, że nie mieści mi się w głowie. Autorka przez całą powieść dawkuje, naprawdę bardzo dawkuje stopień napięcia, ta akcja płynie sobie tak spokojnie swoim tempem i to tylko po to, żeby przez ostatnie kilkanaście stron ruszyć lawiną. Ten koniec utwierdza mnie w przekonaniu, że to była naprawdę dobra książka i warto, zdecydowanie warto doczytać ją do końca i nie zniechęcać się nawet i w połowie (czemu byłam już bardzo, bardzo blisko). Lektura jest dobra dla każdego czytelnika, ale przyznam szczerze że nie wiem czy zakwalifikowałabym ją jako thriller psychologiczny, czy raczej bardziej jako dramat obyczajowy. Nie ma aż tylu cech tego pierwszego, co właśnie tego drugiego. Ale to w niczym nie przeszkadza, bo czyta się ją naprawdę dobrze i dość lekko. Co prawda, faktycznie nie ma nie wiadomo jakich zwrotów akcji przez większość książki, ale ten koniec jest wart wszystkiego.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.
Fajna recenzja. Może kiedyś i ja dotrę do tej książki.
OdpowiedzUsuńUsilnie poluję na tę książkę. ��
OdpowiedzUsuń