"Diana Dąbrowska, zwana DiDi, ma wigilijnego pecha. Zawsze w okresie świąt Bożego Narodzenia dochodzi do mniejszej lub większej katastrofy. Wszystkie nieszczęścia, których w swoim życiu doświadczyła, zdarzył się akurat wtedy. Najbliższa Wigilia zapowiada się na wyjątkowo okrutną dla DiDi, bo nie dość, że los nie odpuszcza, chłopak właśnie zostawił ją na lodzie, to na domiar złego w pierwszy dzień świąt ma się odbyć ślub jej młodszej siostry, na którym pojawi się sama. Co jeszcze może pójść źle?"
***
Tytuł: Wigilijny Pech
Autor: Magdalena Kubasiewicz
Wydawnictwo: WAB
Ilość stron: 336
Ilość stron: 336
ISBN: 978-83-280-7148-3
***
Nadeszła wreszcie odpowiednia pora i czas na przeczytanie i zrecenzowanie tej książki. A czekałam prawie miesiąc! Doszłam do wniosku, że całkiem inaczej będzie się ją czytało w czasie świąt a inaczej jeszcze na długo, długo przed nimi. Myślę, że dobrze zrobiłam. Przeczytanie książki tak naprawdę zajęło mi nie całe 2 godziny - wciągnęłam się do tego stopnia, że przeczytałam ją niemalże jednym tchem.
Za duży plus książki należy uznać jej okładkę. Mówi się, że po okładce nie ocenia się zawartości, ale tutaj tworzy ona bardzo specyficzny, świąteczny klimat, który świetnie wprowadza czytelnika w atmosferę powieści. Dodatkowo śnieżynki okładkowe zostały uszlachetnione brokatem, który jest bardzo przyjemny w dotyku. Druk wewnątrz książki jest dość spory, co tak naprawdę pomaga tylko w jak najszybszym jej przeczytaniu. Na język Pani Kubasiewicz również nie można narzekać. jest bardzo przystępny, bardzo "ludzki", łatwo przyswajalny. Powieść czyta się jak relację najlepszej przyjaciółki z bardzo, ale to bardzo pokręconych Świąt Bożego Narodzenia.
To powieść, w której nie sposób się nudzić. Tutaj ciągle coś się dzieje. A na dodatek wszystkie postaci są tak różnorodne i barwne, że zapewne w wielu z nich czytelnik odnajdzie i jakieś swoje cechy - a nawet jeśli i nie swoje, to poczuje się sam, jakby był na świątecznym, rodzinnym zjeździe. Wszystkowiedząca babcia Kamila, ta która dokładnie wie jak powinno wyglądać życie jej córki i jej wnuczek, "wszystkichdenerwująca" ciotka Elwira, która tylko patrzy na to, czy komuś w "dobytku" przypadkiem noga się nie podwinęła, nieposłuszna pasierbica, naiwna siostra, nadpobudliwa siostra, matka, której dom w święta musi błyszczeć jak diament w koronie... Brzmi znajomo? Witamy zatem w rodzinie Dąbrowskich. Do całego pecha DiDi dochodzi fakt ślubu jej najmłodszej siostry w dzień Bożego Narodzenia. Ona (jak już cała rodzina i sąsiedzi gadają) - stara panna, znowu bez faceta, zbyt szczera, zbyt wybuchowa, zbyt bezpośrednia... Czy w te święta pech się od niej odwróci?
Książka skradła mi serce. Jest bardzo ciepła, bardzo rodzinna. Autorka pokazuje w niej cały wachlarz relacji, jakie mogą wystąpić w rodzinach, wcale nie przekreślając jej - ba, pokazując jak bardzo liczy się prawdziwość uczuć i to, że ludziom tak zwyczajnie na sobie zależy. Ta powieść daje też dużo nadziei wszystkim, którzy mają dość sporo problemów w swoich rodzinach i nie widzą dla nich rozwiązania. Pewne sytuacje, owszem, nie są łatwe i nie sposób niekiedy z nich wybrnąć. Nie oznaczają one jednak, że w rodzinie brak jest miłości. Wystarczy dobrze poszukać, czasem najzwyczajniej w świecie porozmawiać, ale każda ze stron musi być nastawiona na kompromis i pogodzenie. Bardzo piękna jest ta powieść i szczególnie w tym świątecznym okresie polecam ją absolutnie wszystkim czytelnikom i czytelniczkom.
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Dzięki za recenzję. Powieść w planach.
OdpowiedzUsuń